Tamto dzieło dokończenie swoje ma , owszem. Cały czas nad nim pracuję.
Lecz teraz NOWY WĄTEK .
Zaczynam pisać opowiadania , które raczej nie będą miały ze sobą nic wspólnego.
Niektóre opowiadania będą z życia wzięte, inne powstaną w mojej głowie.
A więc życzę miłego czytania :)
Luty. Cholernie zimno. Dochodziła godzina 17.00. Ciemno. Jedynie światła latarni oświetlały drogę Sylwii .Dziewczyna mimo niewygodnych butów i grubych ubrań szła bardzo szybkim tempem. Była spóźniona i czekał ją opieprz od rodziców. Normalne. Doszła do swojego bloku. Wjechała windą na 9 piętro i ustała przed drzwiami mieszkania. Wzięła głęboki wdech i chwyciła za klamkę. Ku jej zdziwieniu drzwi były zamknięte. Ucieszyła się, bo oznaczało to, że nikogo nie ma w domu. Weszła do mieszkania i szybko zdjęła buty oraz kurtkę. Pobiegła do swojego pokoju, puściła głośnio muzykę i trochę ogarnęła bałagan. Z dobrym humorem poszła do pokoju rodziców. Chciała wziąć czekoladę z szafki, lecz na stole ujrzała dużą kartkę na której widniała informacja dla Sylwii od rodziców. "Sylwia, pojechaliśmy na wieś. Coś się stało. Nie znamy szczegółów. Jak będziesz w domu to zadzwoń, bo znowu telefonu nie wzięłaś ! " Dziewczyna poszła do pokoju i wybrała numer do mamy. Była ciekawa, co mogło się stać, że jej rodzice w taką pogodę jadą 40 km za miasto, na wieś. Niecierpliwe czekała aż ktoś odbierze. Usłyszała głos mamy. Płakała. Sylwia natychmiast zapytała się co się stało. "Babcia nie żyje. Miała zawał. Zostaniemy tu do środy. Ciocia Ania się Tobą w tym czasie zajmie" . Tyle czternastolatka usłyszała od mamy zanim ta się rozłączyła. Nie mogła w to uwierzyć. Po chwili zadzwoniła do taty, by poznać jakieś szczegóły. Jej ojciec był opanowany, więc Sylwia dowiedziała się pozostałych informacji. Po chwili zakończyła rozmowę i usiadła na łóżku. Była w szoku. Łzy zaczęły spływać jej po policzku. Była bezradna. Po kilku minutach wstała i postanowiła się ogarnąć. Uczesała się, otarła twarz i dokończyła sprzątać pokój. Usiadła do komputera. Włączyła gadu-gadu i zaczęła pisać ze swoją przyjaciółką Karoliną. Opowiedziała jej wszystko co się stało. Mimo iż Sylwia pisząc to co czuje używała wielu wulgaryzmów i płaczących emotikon w rzeczywistości trzymała się dobrze. Nie płakała. Była zła, ale także silna. Swoje emocje wyładowała na klawiaturze. Po chwili rozmowy ujrzała na dole ekranu informację, że Seba jest dostępny. I wtedy do jej oczu ponownie napłynęły łzy. Sebastian był jej chłopakiem. Zerwała z nim kilka godzin temu. Teraz bardzo tego żałowała. Ale nie mogła się poddać. Usunęła jego numer i odeszła od komputera. Włączyła swoją ulubioną płytę, na której znajdowały się piosenki Piha, Pyskatego, Pezeta oraz Peji. Tracki artystów którzy pomagali jej się uspokoić i pogodzić z rzeczywistością. Po kilku piosenkach zasnęła. O pierwszej w nocy obudził ją dzwonek do drzwi. Pomyślała, że to ciocia właśnie przyjechała. Otworzyła drzwi i od razu od nich odeszła. Zaspana dziewczyna zaczęła mówić jakby do cioci. Dopiero po tym, jak policjant się odezwał ocknęła się do reszty. Była w szoku. Patrzyła się na funkcjonariuszy z wielkim zdziwieniem. Po chwili jeden z panów wyjaśnił jej, że dostali wezwanie do za głośniej muzyki. Rzeczywiście było to u Niej. Sylwia zaczęła tłumaczyć, że babcia umarła, rozstała się z chłopakiem i zasnęła przed 20 słuchając muzyki. Policjanci tym razem dali jej tylko upomnienie a Ona poszła dalej spać, lecz przed tym ściszyła muzykę. Zasnęła prawie natychmiast zapominając o zamknięciu drzwi na klucz. Następnego dnia rano Sylwia była w ciężkim szoku. Laptop, telewizor i alkohol zniknęły z jej mieszkania. Ktoś ją okradł. A że spała jak zabita nic nie usłyszała. Po sprawdzeniu mieszkania usiadła na łóżku i zaczęła siebie obwiniać. Była 7 rano. Za godzinę miała być ciocia według tego co napisała jej w wiadomości. Czekała niecierpliwie by wszystko opowiedzieć i udać się na policję.
Ciocia przyjechała chwilę po 8.00. Sylwia natychmiast zaczęła jej opowiadać o kradzieży. Dorosła natomiast zachowała spokój i usiadła w fotelu. Gdy dziewczyna skończyła histeryzować spokojnie oznajmiła jej, że to ona wyniosła w nocy rzeczy z mieszkania by dać młodej nauczkę, że mimo co by się nie działo i mimo tego w jakim stanie jesteśmy musimy pamiętać o podstawowych czynnościach. Sylwia nie mogła uwierzyć, że ciocia zrobiła jej coś takiego. Rzuciła kilka ostrych słów w jej stronę, ubrała się i wyszła z mieszkania. Nie obchodziło ją, że na dworze panował dwudziesto stopniowy mróz. Szła szybkim tempem nad strumyk na obrzeżach miasta, musiała się uspokoić.
Historia zmyślona :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz