Czternastoletnia Magda wraz ze swoją rówieśniczką - Kamilą spotkały się na obrzeżach miasta. Miały udać się do centrum a potem do Magdy do domu. Była godzina 11 więc dziewczyny miały dużo czasu na szaleństwa. O 12 doszły do jednej z galerii. Po 13 były już w następnej. Swój maraton po sklepach zakończyły równo o 16. Ze względu na to, że padał deszcz, czternastolatki udały się do domu jednej z nich autobusem. Podróż zajęła im 15 minut. Weszły na 3 piętro i włączyły głośno muzykę. Tańczyły, śmiały się, czuły się świetnie. W międzyczasie, na dworze przejaśniło się i Kamila zaproponowała wyjście na dwór. Magda nie miała nic przeciwko. Szybko założyły buty i wyszły. Z początku chodziły po osiedlu, lecz postanowiły przejść się w okolice dworca. Gdy były już w pobliżu postoju autobusów zauważyły, że na żadnej stacji ani na żadnym peronie nie ma ani żywej duszy, jedynie przy kasie siedział jakiś facet około trzydziestki. Dziewczyny nie przejęły się tym zbytnio i śmiało maszerowały chodnikiem w pobliżu owego mężczyzny, nie zwracając na niego uwagi. Po chwili jednak, z pozoru spokojny obywatel, podbiegł do jednej z dziewczyn i przystawił jej nóż do gardła patrząc się głęboko w jej zielone oczy. Magda chwyciła swoją koleżankę za rękę i pociągnęła lekko do tyłu. Powolnym i ostrożnym krokiem ominęły faceta i przyśpieszyły tempa. Kamila po chwili odwróciła się, by sprawdzić jaka jest sytuacja. Zauważyła, że mężczyzna zaczyna iść za nimi. Powiedziała to swojej koleżance, która jeszcze bardziej przyśpieszyła. Przerażona Magda popędzała co chwilę rozbawioną Kamilę. Czternastolatki szybko zbiegły z górki by dojść do przejścia dla pieszych.Gdy przemierzyły już ulicę, postanowiły się rozstać i udać do swoich domów. W pośpiechu się pożegnały i każda poszła w inną stronę. Magda szła bardzo szybkim krokiem, ponieważ zauważyła, że mężczyzna z dworca idzie za nią, także szybki krokiem. Przeszła kolejną uliczkę i zaczęła biec. On biegł za nią. Dziewczyna szybko przebiegła przez kolejną ulicę i sprintem biegła do klatki schodowej. Napastnik był coraz bliżej. Szybko otworzyła drzwi i prawie wskoczyła po schodach na trzecie piętro. Wbiegła do mieszkania i przekręciła zamek. Udała się do swojego pokoju i wyczerpana rzuciła się na łóżko. Czuła się bezpiecznie, lecz jej serce cały czas chciało wyskoczyć z jej klatki piersiowej. Chciała wszystko opowiedzieć swojemu tacie, lecz zauważyła, że go nie ma. Nagle usłyszała walenie do drzwi. Bała się do nich podejść. Jak najciszej udała się do swojego pokoju i usiadła na łóżku. Miała nadzieję, że ten koszmar za chwilę się skończy. I miała rację. Wystraszona obudziła się w środku nocy sparaliżowana strachem. Dopiero po chwili ocknęła się do końca. "Uff to tylko zły sen." pomyślała i miała zamiar położyć się z powrotem spać, lecz nadal była pod wpływem silnych emocji ze snu.
Opisana historia jest relacją z ostatniej nocy. Zero fantazji. Same fakty.
Opowiem Wam .....
piątek, 28 października 2011
czwartek, 20 października 2011
Notka 11
Nadia miała czternaście lat, kochających rodziców i ogółem szczęśliwe życie. Miała także swoją najlepsza przyjaciółkę - Zuzę, która była jej całkowitym przeciwieństwem, ale była o rok starsza.
Dziewczyny spotykały się dość często gdzieś na mieście, w parku lub u Nadii w domu, lecz nigdy nie u Zuzy. Piętnastolatka nie chciała by ktokolwiek, nawet taka bliska jej osoba, odwiedzała ją w jej mieszkaniu. Wstydziła się, że mieszka z biedną ciotką w jednym pokoju.
Pewnego razu, przyjaciółki spotkały się w parku na lodach. Nadia bardzo chciała porozmawiać z Zuźką, ponieważ zaciekawiła ją pewna rzecz - drogie dodatki piętnastoletniej dziewczyny. Lecz gdy tylko próbowała zacząć ten temat, Zuzia od razu zaczynała gadkę o czymś innym. Łatwo było dostrzec, że unikała rozmowy o tym. Po kilkunastu nieudolnych próbach czternastolatka poddała się a że było już późno postanowiła wracać do domu. Dziewczyny rozstały się na jednym ze skrzyżowań i każda poszła w inną stronę.
Następnego dnia Zuza spóźniła się na pierwszą lekcję, zaś na ostatniej była już nieobecna. Taka sytuacja powtarzała się kilkukrotnie w ciągu miesiąca. Nadię dręczyło to, ponieważ nie wiedziała co jest tego powodem, lecz nie chciała podejmować próby rozmowy, ponieważ domyślała się, że znów zostanie spławiona.
Trwało to kilka miesięcy, aż nastała zima. Wtedy właśnie młodsza przyjaciółka zaobserwowała, że Zuza nie idzie po lekcjach do domu, lecz w zupełnie innym kierunku. Postanowiła to sprawdzić.
Pewnego dnia poprosiła swego ojca by dziś nie przyjeżdżał po nią po lekcjach. Wytłumaczyła się spotkaniem u koleżanki. Prawda była taka, że po skończeniu zajęć szkolnych, Nadia poszła za swoją przyjaciółką. Wędrowała za nią przez całe miasto około godziny. W końcu znalazły się w jednej z bogatszych dzielnic miasta. Dziewczyna była zdziwiona, że to trafiła, ale nie spuszczała piętnastolatki z oczu. Po kilku minutach marszu zauważyła, że dziewczyna wchodzi do jednego z bloków. Wślizgnęła się do klatki za nią. Lecz tam skończyła swoją podróż. Zuza weszła do mieszkania. Nadia postanowiła poczekać na nią na dworze. Nie przeszkadzał jej mróz panujący o tej porze roku. Dzielnie czekała na wyjście przyjaciółki z mieszkania. W sumie, spędziła w tamtej okolicy całe popołudnie, bo Zuźka opuściła tamten blok dopiero przed 19. Czternastolatka zakładała, że Zuzia wraca już do swojego własnego mieszkania, lecz szła przez pewien czas za nią by nabrać pewności. Dopiero po jakiś 20 minutach podbiegła do dziewczyny.
- Hej. Jezu, co Ty tu robisz tak późno? - spytała od razu.
- O matko. Przestraszyłaś mnie. Cześć. Hm.. co ja tu robię? A no właśnie wracam do domu od kumpla. A Ty?
- O tej porze?? - zapytała ze zdziwieniem.
- No tak wyszło jakoś, ale co Ty tu robisz? - dopytywała się Zuzia.
- Ja? Yy no ten... - nie mogła nic wymyślić
- Chyba mnie nie śledzisz? - zaśmiała się
- No coś Ty. Po prostu wracam od tej, no.. od cioci. - stwierdziła
- Ahaa. - odpowiedziała piętnastolatka z lekkim niedowierzaniem
Gdy Nadia zorientowała się, że jest już przy parku, pożegnała się z przyjaciółką i zadzwoniła po swojego tatę. Była cała zmarznięta.
Następnego dnia Zuzi nie było w szkole. Czternastolatki także nie było. Leżała chora w łóżku. Gdy Zuza się o tym dowiedziała, natychmiast złożyła jej wizytę. Były same w domu. Nadia postanowiła dowiedzieć się w końcu całej prawdy.
- Zuza, jesteś moją przyjaciółką? - zapytała nagle dziewczyna.
- Em, no tak. To przecież jasne. - odpowiedziała zdziwiona.
- Przyjaźń polega na całkowitej szczerości. - oznajmiła poważnym tonem młodsza dziewczyna.
- Wiem przecież. - odparła starsza.
- Więc powiedz mi w końcu całą prawdę! - podniosła ton
- Ale o co chodzi? - spytała zmieszana Zuza.
- O te drogie dodatki. O nowe ciuchy. O te wcześniejsze spóźniania i ucieczki z ostatnich godzin. O Ciebie. - powiedziała jednym tchem.
- No dobrze... bo wiesz Nadia.... wiesz jak jest. Moi rodzice zmarli dawno temu w wypadku. Od dzieciaka wychowuje mnie ta stara ciotka, która w ogóle się mną nie przejmuje. Jak byłam młodsza jakoś to znosiłam, ale teraz już nie mam sił. Zaczęłam się wstydzić tego jaką jestem. A raczej tego co mam i czego nie mam. Chciałam być jak Ty. Bogata i szczęśliwa. Zaczęłam po prostu zarabiać na siebie.
- Ale Ty masz piętnaście lat. Nigdzie nie dostaniesz pracy za taką kasę by było Cię stać na takie rzeczy! - powiedziała.
- To nie jest zwykła praca. I to nie jest jedna praca. - oznajmiła Zuza.
- Wytłumacz to, proszę.
- Nie mogę.... - spuściła wzrok.
- Zuza, proszę. - próbowała dalej.
- Nie mogę! - Zuzia się zdenerwowała.
- Zuza! - krzyknęła Nadia. - Powiesz mi do cholery co jest grane?
- Chcesz wiedzieć jak jest? Chcesz? - pytała ze łzami w oczach. - Proszę bardzo. Powiem Ci. Powiem Ci, że wciągnęłam się w dragi. Powiem Ci, że by je zdobyć na sprzedaż, sypiam z różnymi facetami. Chcesz więcej? Okej. Dowiesz się całej prawdy o mnie. O tym, że muszę...
- Zuziu. - Nadia spojrzała na swoją przyjaciółkę. - Przepraszam... ja nie wiedziałam. Nie miałam pojęcia. - kontynuowała.
Zuza siedziała pod ścianą cała zapłakana. Twarz miała skrytą w dłoniach. Nadia podeszła do niej, usiadła obok i przytuliła.
- Mogłaś powiedzieć, że potrzebujesz pomocy. Tobie przecież niczego nie pożałuję. - powiedziała.
- Przepraszam. - odparła cicho Zuzia.
Dziewczyny siedziały tak przez kilka minut, aż w końcu podniosły się i usiadły w salonie.
- Obiecaj mi, że z tym skończysz. - powiedziała czternastolatka.
- Ale...
- Nie ma ale. Obiecaj.
- Obiecuję. - przyrzekła Zuzia.
Od tamtej pory Zuzia większość swojego wolnego czasu spędzała u Nadii. Dziewczyny jeszcze bardziej zbliżyły się do siebie. Z czasem rodzice czternastolatki podjęli decyzję, by wziąć przyjaciółkę ich córki pod ich prawną opiekę. Sprawa w sądzie skończyła się pozytywnym wyrokiem i odtąd cała czwórka tworzyła wspaniałą rodzinę.
Dziewczyny spotykały się dość często gdzieś na mieście, w parku lub u Nadii w domu, lecz nigdy nie u Zuzy. Piętnastolatka nie chciała by ktokolwiek, nawet taka bliska jej osoba, odwiedzała ją w jej mieszkaniu. Wstydziła się, że mieszka z biedną ciotką w jednym pokoju.
Pewnego razu, przyjaciółki spotkały się w parku na lodach. Nadia bardzo chciała porozmawiać z Zuźką, ponieważ zaciekawiła ją pewna rzecz - drogie dodatki piętnastoletniej dziewczyny. Lecz gdy tylko próbowała zacząć ten temat, Zuzia od razu zaczynała gadkę o czymś innym. Łatwo było dostrzec, że unikała rozmowy o tym. Po kilkunastu nieudolnych próbach czternastolatka poddała się a że było już późno postanowiła wracać do domu. Dziewczyny rozstały się na jednym ze skrzyżowań i każda poszła w inną stronę.
Następnego dnia Zuza spóźniła się na pierwszą lekcję, zaś na ostatniej była już nieobecna. Taka sytuacja powtarzała się kilkukrotnie w ciągu miesiąca. Nadię dręczyło to, ponieważ nie wiedziała co jest tego powodem, lecz nie chciała podejmować próby rozmowy, ponieważ domyślała się, że znów zostanie spławiona.
Trwało to kilka miesięcy, aż nastała zima. Wtedy właśnie młodsza przyjaciółka zaobserwowała, że Zuza nie idzie po lekcjach do domu, lecz w zupełnie innym kierunku. Postanowiła to sprawdzić.
Pewnego dnia poprosiła swego ojca by dziś nie przyjeżdżał po nią po lekcjach. Wytłumaczyła się spotkaniem u koleżanki. Prawda była taka, że po skończeniu zajęć szkolnych, Nadia poszła za swoją przyjaciółką. Wędrowała za nią przez całe miasto około godziny. W końcu znalazły się w jednej z bogatszych dzielnic miasta. Dziewczyna była zdziwiona, że to trafiła, ale nie spuszczała piętnastolatki z oczu. Po kilku minutach marszu zauważyła, że dziewczyna wchodzi do jednego z bloków. Wślizgnęła się do klatki za nią. Lecz tam skończyła swoją podróż. Zuza weszła do mieszkania. Nadia postanowiła poczekać na nią na dworze. Nie przeszkadzał jej mróz panujący o tej porze roku. Dzielnie czekała na wyjście przyjaciółki z mieszkania. W sumie, spędziła w tamtej okolicy całe popołudnie, bo Zuźka opuściła tamten blok dopiero przed 19. Czternastolatka zakładała, że Zuzia wraca już do swojego własnego mieszkania, lecz szła przez pewien czas za nią by nabrać pewności. Dopiero po jakiś 20 minutach podbiegła do dziewczyny.
- Hej. Jezu, co Ty tu robisz tak późno? - spytała od razu.
- O matko. Przestraszyłaś mnie. Cześć. Hm.. co ja tu robię? A no właśnie wracam do domu od kumpla. A Ty?
- O tej porze?? - zapytała ze zdziwieniem.
- No tak wyszło jakoś, ale co Ty tu robisz? - dopytywała się Zuzia.
- Ja? Yy no ten... - nie mogła nic wymyślić
- Chyba mnie nie śledzisz? - zaśmiała się
- No coś Ty. Po prostu wracam od tej, no.. od cioci. - stwierdziła
- Ahaa. - odpowiedziała piętnastolatka z lekkim niedowierzaniem
Gdy Nadia zorientowała się, że jest już przy parku, pożegnała się z przyjaciółką i zadzwoniła po swojego tatę. Była cała zmarznięta.
Następnego dnia Zuzi nie było w szkole. Czternastolatki także nie było. Leżała chora w łóżku. Gdy Zuza się o tym dowiedziała, natychmiast złożyła jej wizytę. Były same w domu. Nadia postanowiła dowiedzieć się w końcu całej prawdy.
- Zuza, jesteś moją przyjaciółką? - zapytała nagle dziewczyna.
- Em, no tak. To przecież jasne. - odpowiedziała zdziwiona.
- Przyjaźń polega na całkowitej szczerości. - oznajmiła poważnym tonem młodsza dziewczyna.
- Wiem przecież. - odparła starsza.
- Więc powiedz mi w końcu całą prawdę! - podniosła ton
- Ale o co chodzi? - spytała zmieszana Zuza.
- O te drogie dodatki. O nowe ciuchy. O te wcześniejsze spóźniania i ucieczki z ostatnich godzin. O Ciebie. - powiedziała jednym tchem.
- No dobrze... bo wiesz Nadia.... wiesz jak jest. Moi rodzice zmarli dawno temu w wypadku. Od dzieciaka wychowuje mnie ta stara ciotka, która w ogóle się mną nie przejmuje. Jak byłam młodsza jakoś to znosiłam, ale teraz już nie mam sił. Zaczęłam się wstydzić tego jaką jestem. A raczej tego co mam i czego nie mam. Chciałam być jak Ty. Bogata i szczęśliwa. Zaczęłam po prostu zarabiać na siebie.
- Ale Ty masz piętnaście lat. Nigdzie nie dostaniesz pracy za taką kasę by było Cię stać na takie rzeczy! - powiedziała.
- To nie jest zwykła praca. I to nie jest jedna praca. - oznajmiła Zuza.
- Wytłumacz to, proszę.
- Nie mogę.... - spuściła wzrok.
- Zuza, proszę. - próbowała dalej.
- Nie mogę! - Zuzia się zdenerwowała.
- Zuza! - krzyknęła Nadia. - Powiesz mi do cholery co jest grane?
- Chcesz wiedzieć jak jest? Chcesz? - pytała ze łzami w oczach. - Proszę bardzo. Powiem Ci. Powiem Ci, że wciągnęłam się w dragi. Powiem Ci, że by je zdobyć na sprzedaż, sypiam z różnymi facetami. Chcesz więcej? Okej. Dowiesz się całej prawdy o mnie. O tym, że muszę...
- Zuziu. - Nadia spojrzała na swoją przyjaciółkę. - Przepraszam... ja nie wiedziałam. Nie miałam pojęcia. - kontynuowała.
Zuza siedziała pod ścianą cała zapłakana. Twarz miała skrytą w dłoniach. Nadia podeszła do niej, usiadła obok i przytuliła.
- Mogłaś powiedzieć, że potrzebujesz pomocy. Tobie przecież niczego nie pożałuję. - powiedziała.
- Przepraszam. - odparła cicho Zuzia.
Dziewczyny siedziały tak przez kilka minut, aż w końcu podniosły się i usiadły w salonie.
- Obiecaj mi, że z tym skończysz. - powiedziała czternastolatka.
- Ale...
- Nie ma ale. Obiecaj.
- Obiecuję. - przyrzekła Zuzia.
Od tamtej pory Zuzia większość swojego wolnego czasu spędzała u Nadii. Dziewczyny jeszcze bardziej zbliżyły się do siebie. Z czasem rodzice czternastolatki podjęli decyzję, by wziąć przyjaciółkę ich córki pod ich prawną opiekę. Sprawa w sądzie skończyła się pozytywnym wyrokiem i odtąd cała czwórka tworzyła wspaniałą rodzinę.
piątek, 8 lipca 2011
Notka 10
Poszłam z koleżanką do klubu na drugim końcu miasta. Był piątek, więc niczym za bardzo się nie martwiłyśmy. Świetnie bawiłyśmy się przy muzyce. Po chwili postanowiłyśmy się czegoś napić. Kupiłyśmy sobie po piwie. Barman patrzył na nas z niezadowoleniem ale nic nie komentował.
Po dwóch godzinach postanowiłyśmy wrócić spacerem przez miasto do domu. Moja koleżanka nie była zachwycona tym pomysłem, ponieważ było koło pierwszej w nocy, ale udało mi się ją przekonać.
Gdy szłyśmy parkiem, zauważyłyśmy dwóch, starszych od Nas kolesi, którzy siedzieli na ławce i pili piwo. Moja towarzyszka chciała się cofnąć i pójść inną drogą, lecz ja miał dość jej marudzenia i energicznym ruchem pociągnęłam ją za sobą. Zbliżając się do nieznajomych, nabrałam pewnych podejrzeń, szczególnie że patrzyli się w Nasza stronę z cwaniackimi uśmiechami. Wzięłam głęboki wdech i przyśpieszyłam. Moja koleżanka była spanikowana. Ja w sumie też, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Przechodząc koło ławki usłyszałyśmy zaczepki kolesi w nasza stronę. Niewiele myśląc odwróciłam się i spojrzałam na chłopaków. Poprosili byśmy podeszły bliżej. Zawołałam koleżankę i zaczęłam zbliżać się do nieznajomych. Nagle poczułam jak łapie mnie za rękę. "Nie idź" powiedziała. Uspokoiłam koleżankę, złapałam za rękę i podeszłam do ławki. Chwilę porozmawiałam z nieznajomymi i patrząc na moją towarzyszkę stwierdziłam, że powinnam wracać do domu. Nowi koledzy postanowili Nas odprowadzić. Mi to nie przeszkadzało, lecz zauważyłam wieli strach w oczach kumpeli. Wzięłam ją na bok i zapewniłam, że nic Nam się nie stanie i nie jest to głupi pomysł. Wolałam, żeby Oni nas odprowadzili, niż ktoś ma się przyczepić i ewentualnie coś zrobić. Koleżanka złapała mnie za rękę i się zgodziła. Jeden chłopak stanął po mojej prawej stronie a drugi szedł za Nami. Cały czas rozmawialiśmy i pękaliśmy ze śmiechu. Tylko Ona szła nic nie mówiąc, mając wbity wzrok w ziemię, Po chwili Grzesiek - koleś który szedł za Nami, zapytał się czy wszystko w porządku z Adą - moją koleżanką. Odpowiedziałam, że tak ale nie lubi nieznajomych. Wtedy On ją przytulił i powiedział, że nie zrobią im krzywdy. Ada odepchnęła go i szła jeszcze bliżej mnie. Zaczęło mnie to denerwować, więc w końcu się na Nią wydarłam. Wtedy mnie puściła i szła całkowicie z boku. Andrzej - chłopak który szedł koło mnie zaczął mnie uspokajać. A już po chwili szliśmy przytuleni do siebie.
Odprowadziliśmy Adę pod blok, po drodze odszedł także Grzesiek. Tylko Andrzej został ze mną do końca mojej drogi. Chwile staliśmy jeszcze na klatce i rozmawialiśmy. Na pożegnanie dał mi całusa w policzek i numer telefonu na kartce. Ja szczęśliwa wróciłam do mieszkania i poszłam spać.
W poniedziałek w szkole, gdy doszłam pod klasę, od razu ujrzałam Adę. Nie chciała ze mną rozmawiać. Cały czas miała strach w oczach. Po pierwszej lekcji, wzięłam ją na bok i chciałam dowiedzieć się o co chodzi. Okazało się, że Ona po prostu śmiertelnie boi się "dresów" . Uspokoiłam ją i powiedziałam, że są nie groźni. Zapytała się mnie, skąd mam tą pewność. Wtedy wyszło na jaw, że chodzę z Andrzejem. I w tym momencie Ada zemdlała.
Od tego zdarzenia minęły dwa miesiące, a ja nadal nie wiem, o co jej tak na prawdę chodziło. Jedno jest pewne - Ada raczej nie pójdzie już ze mnę nigdzie wieczorem :)
Po dwóch godzinach postanowiłyśmy wrócić spacerem przez miasto do domu. Moja koleżanka nie była zachwycona tym pomysłem, ponieważ było koło pierwszej w nocy, ale udało mi się ją przekonać.
Gdy szłyśmy parkiem, zauważyłyśmy dwóch, starszych od Nas kolesi, którzy siedzieli na ławce i pili piwo. Moja towarzyszka chciała się cofnąć i pójść inną drogą, lecz ja miał dość jej marudzenia i energicznym ruchem pociągnęłam ją za sobą. Zbliżając się do nieznajomych, nabrałam pewnych podejrzeń, szczególnie że patrzyli się w Nasza stronę z cwaniackimi uśmiechami. Wzięłam głęboki wdech i przyśpieszyłam. Moja koleżanka była spanikowana. Ja w sumie też, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Przechodząc koło ławki usłyszałyśmy zaczepki kolesi w nasza stronę. Niewiele myśląc odwróciłam się i spojrzałam na chłopaków. Poprosili byśmy podeszły bliżej. Zawołałam koleżankę i zaczęłam zbliżać się do nieznajomych. Nagle poczułam jak łapie mnie za rękę. "Nie idź" powiedziała. Uspokoiłam koleżankę, złapałam za rękę i podeszłam do ławki. Chwilę porozmawiałam z nieznajomymi i patrząc na moją towarzyszkę stwierdziłam, że powinnam wracać do domu. Nowi koledzy postanowili Nas odprowadzić. Mi to nie przeszkadzało, lecz zauważyłam wieli strach w oczach kumpeli. Wzięłam ją na bok i zapewniłam, że nic Nam się nie stanie i nie jest to głupi pomysł. Wolałam, żeby Oni nas odprowadzili, niż ktoś ma się przyczepić i ewentualnie coś zrobić. Koleżanka złapała mnie za rękę i się zgodziła. Jeden chłopak stanął po mojej prawej stronie a drugi szedł za Nami. Cały czas rozmawialiśmy i pękaliśmy ze śmiechu. Tylko Ona szła nic nie mówiąc, mając wbity wzrok w ziemię, Po chwili Grzesiek - koleś który szedł za Nami, zapytał się czy wszystko w porządku z Adą - moją koleżanką. Odpowiedziałam, że tak ale nie lubi nieznajomych. Wtedy On ją przytulił i powiedział, że nie zrobią im krzywdy. Ada odepchnęła go i szła jeszcze bliżej mnie. Zaczęło mnie to denerwować, więc w końcu się na Nią wydarłam. Wtedy mnie puściła i szła całkowicie z boku. Andrzej - chłopak który szedł koło mnie zaczął mnie uspokajać. A już po chwili szliśmy przytuleni do siebie.
Odprowadziliśmy Adę pod blok, po drodze odszedł także Grzesiek. Tylko Andrzej został ze mną do końca mojej drogi. Chwile staliśmy jeszcze na klatce i rozmawialiśmy. Na pożegnanie dał mi całusa w policzek i numer telefonu na kartce. Ja szczęśliwa wróciłam do mieszkania i poszłam spać.
W poniedziałek w szkole, gdy doszłam pod klasę, od razu ujrzałam Adę. Nie chciała ze mną rozmawiać. Cały czas miała strach w oczach. Po pierwszej lekcji, wzięłam ją na bok i chciałam dowiedzieć się o co chodzi. Okazało się, że Ona po prostu śmiertelnie boi się "dresów" . Uspokoiłam ją i powiedziałam, że są nie groźni. Zapytała się mnie, skąd mam tą pewność. Wtedy wyszło na jaw, że chodzę z Andrzejem. I w tym momencie Ada zemdlała.
Od tego zdarzenia minęły dwa miesiące, a ja nadal nie wiem, o co jej tak na prawdę chodziło. Jedno jest pewne - Ada raczej nie pójdzie już ze mnę nigdzie wieczorem :)
czwartek, 7 lipca 2011
Notka 9
Czternastoletnia Weronika od kilku dni chodziła bardzo szczęśliwa. Powodem tego był koncert jej ulubionej gwiazdy w mieście. Miała tam iść razem ze swoją koleżanką Dominiką. Wstęp była darmowy, co jeszcze bardziej cieszyło nastolatki.
Kilka dni przed koncertem, Weronika zadzwoniła do swojej koleżanki. Chciała ustalić wszystkie szczegóły, lecz dowiedział się czegoś co bardzo ją zdenerwowało. Dominika nie idzie na koncert. Boi się. Wera nie mogła tego zrozumieć. Przecież bawiłyby się w gronie znajomych, do których chciała się dołączyć na miejscu. Odłożyła słuchawkę i usiadła do komputera. Wyżaliła się swojej innej koleżance, która doradziła jej by poszła sama. Weronice nie podobał się ten pomysł. Czuła by się głupio, stojąc sama. A nie miała szans dołączyć się do innych znajomych, bo Oni mieli całkowicie inne plany co do koncertu.
Po chwili rozmowy na gadu-gadu weszła na czat. Chwilę poczytała co piszą inni internauci i napisała wiadomość : Siema. Czy ktoś z Poznania idzie na koncert w Sobotę ? Piszcie w prywatnych okienkach " . Po chwili napisał do niej jakiś czatowicz. Chwilę pisali, aż w końcu wymienili się numerami telefonów. Okazało się, że chłopak także idzie sam. Po krótkiej rozmowie, nastolatkowie umówili się, że będą bawić się wspólnie. Dziewczyna z jednej strony bardzo się cieszyła, lecz z drugiej ogarniał ją strach. Bała się tego spotkania. Pierwszy raz miała zobaczyć się z kimś poznanym w internecie, na dodatek ze starszym o 3 lata chłopakiem. Ale nastolatka przezwyciężyła swój lęk i poszła na koncert z nowym kolegą.
Po 3 godzinach zabawy, czternastolatka musiała wracać do domu. A że było już bardzo późno, bo po 2 w nocy, Jarek - bo tak miał na imię ten czatowicz, postanowił odprowadzić Weronikę. Gdy stali już pod blokiem dziewczyny jeszcze chwilę rozmawiali. Umówili się na spotkanie za dwa dni. Na pożegnanie czule się pocałowali.
Czternastolatka, gdy kolejnego dnia tylko się obudziła. Szybko zadzwoniła do Dominiki. Opowiedziała jej wszystko i pochwaliła się, że chodzi z Jarkiem. Koleżanka była bardzo ciekawa, jak się poznali, więc nastolatka wszystko wyjaśniła. Ku jej zdziwieniu, reakcja Dominiki nie była miła. Dziewczyna zaczęła ją wyzywać, za to, że spotyka się z nie wiadomo kim. Weronika bardzo się na nią zdenerwowała i zakończyła połączenie. Nie przejmowała się, że straciła bardzo bliską koleżankę. Czuła się szczęśliwa, że ma tak wspaniałego chłopaka i kilka jeszcze znajomych, które nie boją się tak świata jak Dominika.
Kilka dni przed koncertem, Weronika zadzwoniła do swojej koleżanki. Chciała ustalić wszystkie szczegóły, lecz dowiedział się czegoś co bardzo ją zdenerwowało. Dominika nie idzie na koncert. Boi się. Wera nie mogła tego zrozumieć. Przecież bawiłyby się w gronie znajomych, do których chciała się dołączyć na miejscu. Odłożyła słuchawkę i usiadła do komputera. Wyżaliła się swojej innej koleżance, która doradziła jej by poszła sama. Weronice nie podobał się ten pomysł. Czuła by się głupio, stojąc sama. A nie miała szans dołączyć się do innych znajomych, bo Oni mieli całkowicie inne plany co do koncertu.
Po chwili rozmowy na gadu-gadu weszła na czat. Chwilę poczytała co piszą inni internauci i napisała wiadomość : Siema. Czy ktoś z Poznania idzie na koncert w Sobotę ? Piszcie w prywatnych okienkach " . Po chwili napisał do niej jakiś czatowicz. Chwilę pisali, aż w końcu wymienili się numerami telefonów. Okazało się, że chłopak także idzie sam. Po krótkiej rozmowie, nastolatkowie umówili się, że będą bawić się wspólnie. Dziewczyna z jednej strony bardzo się cieszyła, lecz z drugiej ogarniał ją strach. Bała się tego spotkania. Pierwszy raz miała zobaczyć się z kimś poznanym w internecie, na dodatek ze starszym o 3 lata chłopakiem. Ale nastolatka przezwyciężyła swój lęk i poszła na koncert z nowym kolegą.
Po 3 godzinach zabawy, czternastolatka musiała wracać do domu. A że było już bardzo późno, bo po 2 w nocy, Jarek - bo tak miał na imię ten czatowicz, postanowił odprowadzić Weronikę. Gdy stali już pod blokiem dziewczyny jeszcze chwilę rozmawiali. Umówili się na spotkanie za dwa dni. Na pożegnanie czule się pocałowali.
Czternastolatka, gdy kolejnego dnia tylko się obudziła. Szybko zadzwoniła do Dominiki. Opowiedziała jej wszystko i pochwaliła się, że chodzi z Jarkiem. Koleżanka była bardzo ciekawa, jak się poznali, więc nastolatka wszystko wyjaśniła. Ku jej zdziwieniu, reakcja Dominiki nie była miła. Dziewczyna zaczęła ją wyzywać, za to, że spotyka się z nie wiadomo kim. Weronika bardzo się na nią zdenerwowała i zakończyła połączenie. Nie przejmowała się, że straciła bardzo bliską koleżankę. Czuła się szczęśliwa, że ma tak wspaniałego chłopaka i kilka jeszcze znajomych, które nie boją się tak świata jak Dominika.
czwartek, 23 czerwca 2011
Notka 8
Poznali się na czacie. Ona miała 14 lat a on 17. Od razu było widać, że się świetnie dogadują. Mieli wiele wspólnych tematów i ciekawe poglądy, którymi się wymieniali. Z pewnym czasie, zaczęli pisać ze sobą na komunikatorze gadu-gadu a później, kontaktowali się poprzez sms-y . Bardzo się polubili. Mogliby ze sobą rozmawiać całe dnie i noce. Ich relacje weszły na wyższy poziom. Czternastolatka, bardzo dobrze bawiła się podczas rozmowy z kolegą. Ten zaś, był bardzo miły i czuły. Co prawda dzieliło ich wiele kilometrów, ale czuli, że są ze sobą naprawdę blisko.
Po pewnym czasie pisania, siedemnastolatek zapytał się dziewczyny, co myśli o związkach na odległość itp. Czternastolatka napisała koledze wszystko, co o tym sądziła i zakończyli temat.
Z dnia na dzień, ich relacje były coraz bliższe. Nie oszczędzali się w czułych słówkach i miłych określeniach. Rozmowy nastolatków przypominały konwersacje dwóch osób, które są już w bardzo poważnym związku. Lecz oni nadal pozostawali znajomymi.
Z biegiem czasu, dziewczyna coraz częściej myślała o byciu z kolegą. Nie miała doświadczenia w związkach, a już w ogóle w związkach na odległość, ale intuicja podpowiadała jej, żeby zaryzykować. I tak właśnie zrobiła. Zapytała się siedemnastolatka, co o tym wszystkim sądzi. Chłopak odpowiedział jej, że także sporo o tej sprawie myślał i że z wielką chęcią spróbowałby bycia razem. Dziewczyna bardzo się ucieszyła. Pierwszy raz miała chłopaka. Co prawda nie było to tak, jak sobie wcześniej wyobrażała, ale mimo to była bardzo szczęśliwa. Niestety ale jej radość nie trwała długo. Usłyszała telefon i odebrała. Był to jej szesnastoletni kolega, któremu dość niedawno wyznała miłość i na którego była bardzo wściekła, lecz z wielkim spokojem rozmawiała z nim przez komórkę. Usłyszała kilka miłych słów, skierowanych w jej stronę, ale dowiedziała się także pewnej rzeczy. Ten oto chłopak, wprowadza się do jej miasta. Ta wiadomość załamała czternastolatkę, lecz jego głos nie pozwolił dziewczynie by coś sobie zrobiła. Za bardzo uwielbiała ten dźwięk.
Po kilku godzinach, nastolatka się uspokoiła. Teraz chciała się tylko dowiedzieć, gdzie on będzie mieszkał i gdzie się uczył. Ta informacja była jej potrzebna by ustaliła jakie miejsca unikać. Nie chciała widzieć go na oczy.
Następnego dnia, dziewczyna wstała w dobrym humorze. Głównym bohaterem jej snu był chłopak, z którym rozmawiała, ale dzięki temu pogodziła się z tym wszystkim i pragnęła spotkania z Nim. Zrozumiała, że nie może traktować go jak wroga, bo za dobry z niego kolega.
>historia prawdziwa<
wtorek, 21 czerwca 2011
Notka 7
Była godzina 1:26 w nocy. Piętnastoletnia Sabina siedziała zmęczona przy komputerze i pisała wypracowanie z polskiego. Była sama w domu, ponieważ jej rodzice wyjechali na urlop majowy, a starszy brat pracował na nocną zmianę. Dziewczyna zerknęła na telefon, który milczał od kilku dni. Po zerwaniu z Robertem nie chciała się z nikim kontaktować. Potrzebowała spokoju.
Kilkanaście minut później, Sabina skończyła pisać pracę i chciała położyć się spać. Byłą zmęczona. Już wchodziła do łóżka, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. " Pewnie ten ćwok znowu czegoś do roboty nie wziął " pomyślała i udała się w kierunku drzwi. Nie patrząc przez wizjer otworzyła drzwi i zaczęła wracać do swojego pokoju. W tym momencie, ktoś złapał ją w tali, obrócił i zaczął namiętnie całować. Dziewczyna w pierwszej chwili się przestraszyła, lecz po chwili, pocałunek z nieznaną jej jeszcze osobą był bardzo przyjemny. Nagle, Sabina odsunęła się, chciała poznać twarz nieznajomego. Była w szoku, gdy zobaczyła, że jej gościem jest Robert. Chłopak który ją zdradził. Natychmiast uciekła na balkon, by się przewietrzyć. Chłopak po krótkim namyśle poszedł za dziewczyną. Ta zaczęła na niego krzyczeć i żądać wyjaśnień co on robi u niej w domu. Lecz nie zdążyła dokończyć zdania, bo Robert uciszył jej głos pocałunkiem. Sabina nie wiedziała co robić ale odwzajemniła to. Po chwili, chłopak objął mocno piętnastolatkę i wyszeptał jej di ucha przeprosiny. Stwierdził, że jak wejdą do mieszkania to wyjaśni jej wszystko przy gorącej herbacie. Dziewczyna zgodziła się. Weszli do środka. Robert usiadł na kanapie, a Sabina poszła robić coś do picia. Gdy wróciła, usiadła koło szesnastolatka i zapytała się dlaczego ją zdradził. Chłopak zaczął mówić. Oznajmił dziewczynie, że wcale jej nie zdradził, tak jak to wcześniej twierdził. On musiał to powiedzieć, ponieważ wyjechał za granicę, by zarobić trochę pieniędzy i kupić jej prezent. Sabina nadal nie rozumiała o co w tym wszystkim chodzi. W tym momencie Robert, wyjął z kieszeni kurtki małe pudełeczko z napisem " Dla najlepszej dziewczyny świata - Sabiny " i wręczył je nastolatce. Piętnastolatka spojrzała na chłopaka i otworzyła opakowanie. W środku znajdował się srebrny naszyjnik z wisiorkiem w kształcie serca na którym była napisana dedykacja. " 2 lata razem. Robert + Sabina. " . Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Położyła biżuterię na stoliku i rzuciła się na szyję chłopaka. Po chwili obydwoje leżeli na kanapie i śmiali się z całej tej sytuacji. Nagle Robert spojrzał na zegarek. "Dochodzi już trzecia" powiedział. Sabina mu przytaknęła i w tym momencie chłopak zaczął się kierować ku wyjściu. W drzwiach jeszcze nastolatkowie pożegnali się długim pocałunkiem. " Widzimy się o 18 " powiedział Robert i poszedł. Dziewczyna była w raju. Lecz nagle usłyszała głos brata. " Obudź się, Sabina . " powtarzało się co chwilę. Nastolatka ocknęła się. Zorientowała się, że wypracowanie nie jest skończone a ona sama zasnęła przy komputerze. Szybko wstała i pobiegła do salonu. Za wszelką cenę chciała znaleźć naszyjnik z dedykacją, lecz po przeszukaniu całego domu uświadomiła sobie, że to wszystko było tylko snem. Robert ją zdradził i wcale nigdzie nie wyjechał. Powróciła szara rzeczywistość. Sabina nie chciała się z tym pogodzić i upadła na podłogę, zalewając się łzami. Po chwili podszedł do niej brat i głaszcząc ją po ramieniu zapytał co się stało. Wtedy dziewczyna mu wszystko opowiedziała. Chłopak mocno przytulił swoją młodszą siostrę i po chwili przyniósł jej wielki puchar lodów. " To na pocieszenie. A frajerem się nie przejmuj. Jesteś za dobra dla niego. " powiedział i poszedł spać, a Sabina z uśmiechem na twarzy jadła podarunek.
Kilkanaście minut później, Sabina skończyła pisać pracę i chciała położyć się spać. Byłą zmęczona. Już wchodziła do łóżka, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. " Pewnie ten ćwok znowu czegoś do roboty nie wziął " pomyślała i udała się w kierunku drzwi. Nie patrząc przez wizjer otworzyła drzwi i zaczęła wracać do swojego pokoju. W tym momencie, ktoś złapał ją w tali, obrócił i zaczął namiętnie całować. Dziewczyna w pierwszej chwili się przestraszyła, lecz po chwili, pocałunek z nieznaną jej jeszcze osobą był bardzo przyjemny. Nagle, Sabina odsunęła się, chciała poznać twarz nieznajomego. Była w szoku, gdy zobaczyła, że jej gościem jest Robert. Chłopak który ją zdradził. Natychmiast uciekła na balkon, by się przewietrzyć. Chłopak po krótkim namyśle poszedł za dziewczyną. Ta zaczęła na niego krzyczeć i żądać wyjaśnień co on robi u niej w domu. Lecz nie zdążyła dokończyć zdania, bo Robert uciszył jej głos pocałunkiem. Sabina nie wiedziała co robić ale odwzajemniła to. Po chwili, chłopak objął mocno piętnastolatkę i wyszeptał jej di ucha przeprosiny. Stwierdził, że jak wejdą do mieszkania to wyjaśni jej wszystko przy gorącej herbacie. Dziewczyna zgodziła się. Weszli do środka. Robert usiadł na kanapie, a Sabina poszła robić coś do picia. Gdy wróciła, usiadła koło szesnastolatka i zapytała się dlaczego ją zdradził. Chłopak zaczął mówić. Oznajmił dziewczynie, że wcale jej nie zdradził, tak jak to wcześniej twierdził. On musiał to powiedzieć, ponieważ wyjechał za granicę, by zarobić trochę pieniędzy i kupić jej prezent. Sabina nadal nie rozumiała o co w tym wszystkim chodzi. W tym momencie Robert, wyjął z kieszeni kurtki małe pudełeczko z napisem " Dla najlepszej dziewczyny świata - Sabiny " i wręczył je nastolatce. Piętnastolatka spojrzała na chłopaka i otworzyła opakowanie. W środku znajdował się srebrny naszyjnik z wisiorkiem w kształcie serca na którym była napisana dedykacja. " 2 lata razem. Robert + Sabina. " . Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Położyła biżuterię na stoliku i rzuciła się na szyję chłopaka. Po chwili obydwoje leżeli na kanapie i śmiali się z całej tej sytuacji. Nagle Robert spojrzał na zegarek. "Dochodzi już trzecia" powiedział. Sabina mu przytaknęła i w tym momencie chłopak zaczął się kierować ku wyjściu. W drzwiach jeszcze nastolatkowie pożegnali się długim pocałunkiem. " Widzimy się o 18 " powiedział Robert i poszedł. Dziewczyna była w raju. Lecz nagle usłyszała głos brata. " Obudź się, Sabina . " powtarzało się co chwilę. Nastolatka ocknęła się. Zorientowała się, że wypracowanie nie jest skończone a ona sama zasnęła przy komputerze. Szybko wstała i pobiegła do salonu. Za wszelką cenę chciała znaleźć naszyjnik z dedykacją, lecz po przeszukaniu całego domu uświadomiła sobie, że to wszystko było tylko snem. Robert ją zdradził i wcale nigdzie nie wyjechał. Powróciła szara rzeczywistość. Sabina nie chciała się z tym pogodzić i upadła na podłogę, zalewając się łzami. Po chwili podszedł do niej brat i głaszcząc ją po ramieniu zapytał co się stało. Wtedy dziewczyna mu wszystko opowiedziała. Chłopak mocno przytulił swoją młodszą siostrę i po chwili przyniósł jej wielki puchar lodów. " To na pocieszenie. A frajerem się nie przejmuj. Jesteś za dobra dla niego. " powiedział i poszedł spać, a Sabina z uśmiechem na twarzy jadła podarunek.
niedziela, 29 maja 2011
Notka 6
Kamila miała 13 lat, Sebastian 16. Byli to normalni nastolatkowie. Kamila interesowała się fotografią. Uwielbiała wychodzić wieczorami na miasto i fotografować wszystko co się dało. Pasją Sebastiana był taniec. A dokładniej hip-hop. Kochał ten styl. Każdą wolną chwilę poświęcał na doskonalenie tego.
Nastolatkowie chodzili ze sobą kilka dni. Wtedy to Seba zaprosił Kamilę na pokaz tańca, gdzie miał On wystąpić. Dziewczyna, bez większego namysłu zgodziła się. Była podekscytowana, że zobaczy jak jej chłopak tańczy. Przyszła na pokaz i zajęła miejsce w pierwszym rzędzie. Całe to wydarzenie trwało dwie godziny a Kama przez cały czas nie mogła oderwać wzroku od wspaniałych tancerzy. Gdy tylko zobaczyła się z Sebastianem po występie natychmiast zaczęła mu opowiadać o tym, jakie wrażenie to na niej wywarło. Chłopak po wysłuchaniu wszystkiego wpadł na pomysł, by i ona zapisała się na zajęcia z hip-hopu. Podsunął tę myśl Kamili. Dziewczyna po chwili zastanowienia zgodziła się. Była bardzo szczęśliwa, że będzie mogła robić coś wspólnie z Sebą.
Pierwszy trening odbył się w sobotę. Kama szybko nauczyła się podstawowych kroków i wyczuła rytm. Instruktor był pod wrażeniem i stwierdził, że przeniesie ją do grupy bardziej zaawansowanej. Dziewczyna ucieszyła się, ponieważ w grupie drugiej pomocnikiem trenera był właśnie Sebastian.
Kolejne zajęcia odbywały się co 2 dni. Kamila uczyła się nowych ruchów i stawała się coraz lepsza. Po kilkumiesięcznej pracy, trener zaproponował dziewczynie wspólną choreografię z Sebą. Kama zgodziła się. Nie wiedziała czy będzie w stanie dorównać chłopakowi, ale bardzo w siebie wierzyła.
Po nauce kroków, para przeszła do całego tańca. Z początku szło opornie, ale po pewnym czasie układ był idealnie wyćwiczony. Kamila i Sebastian zatańczyli ten taniec na dniach otwartych klubu. Wszyscy byli pod wielkim wrażeniem, a instruktor zaproponował im udział w międzypaństwowym konkursie tańca. Zgodzili się.
Przygotowania trwały trzy miesiące. Dzień w dzień ćwiczyli ruchy i doskonalili wyczucie rytmu. Szło im bardzo dobrze, lecz ich związek zaczął pomału zanikać. Kamila po jednym z treningów wybrała się do parku. Usiadła na ławce i patrzyła się na przechodzących ludzi. Rozmyślała o tym, co się dzieje między nią a Sebastianem. Nie czuła już tej bliskości oraz tego uczucia. Wiedziała, że zaczęli się od siebie oddalać, ale nie mogła tego tak zostawić. Była godzina 23 gdy do drzwi Seby zapukała Kama. Chłopak był bardzo zdziwiony gdy ją zauważył, szczególnie, że dziewczyna miała przy sobie torbę z treningu. Nie wiedział o co chodzi, ale zaprosił ją do środka. Kamila weszła do jego pokoju i usiadła na łóżku z smutnym wyrazem twarzy. Chłopak po chwili zapytał się o co chodzi. Wtedy ona opowiedziała mu co zauważyła. Oznajmiła mu, że oddalili się od siebie i poprosiła, żeby to przemyślał i coś z tym zrobił po czym wyszła. Sebastian siedział na fotelu i myślał nad słowami dziewczyny. Był w takiej pozycji do godziny 3.00 aż postanowił pójść spać.
Następnego dnia miał odbyć się ostatni trening przed konkursem. Seba przyszedł po Kamilę o ósmej rano. Lecz zanim wyszli, Sebastian poprosił Kamę o chwilę rozmowy. Zgodziła się. Usiedli na schodach w bloku i chłopak zaczął mówić. Powiedział dziewczynie, że przemyślał całą sprawę i że doszedł do wniosku co ma zrobić. Kamila z zaciekawieniem słuchała co on ma do powiedzenia. Seba trochę niechętnie kontynuował mówienie. Po długim wymienianiu szczegółów oznajmił dziewczynie, że ich związek nie ma sensu i że to jest najlepsze rozwiązanie w takiej sytuacji. Kamila z początku nie mogła uwierzyć. Łzy napłynęły jej do oczu. Próbowała jeszcze coś naprawić, lecz to nie dało efektu. W odpowiedzi usłyszała jedynie słowo przepraszam i że tak musi być. W tym momencie znienawidziła Sebastiana. Wstała szybkich ruchem i cała zapłakana wybiegła z klatki. Szybkim krokiem zmierzała w stronę pobliskiego murku. Gdy tam dotarła, usiadła na nim, założyła kaptur na głowę, a twarz schowała w dresowych spodniach. Siedziała skulona tak kilkanaście minut. Usłyszała głos trenera, który próbował zabrać ją do klubu, na trening. Dziewczyna nie chciała słuchać o tańcu. Rzuciła torbą w trenera i uciekał do domu.
Teraz Kamili zostało tylko robienie zdjęć, ponieważ przez rozstanie z Sebastianem znienawidziła i hip-hop i jego. Seba często pisał, dzwonił, odwiedzał ją, lecz ona nie chciała go znać. Zamknęła się w sobie. Teraz boi się w cokolwiek zaangażować. Boi się, że znowu porzuci swoją pasję przez chłopaka.
Nastolatkowie chodzili ze sobą kilka dni. Wtedy to Seba zaprosił Kamilę na pokaz tańca, gdzie miał On wystąpić. Dziewczyna, bez większego namysłu zgodziła się. Była podekscytowana, że zobaczy jak jej chłopak tańczy. Przyszła na pokaz i zajęła miejsce w pierwszym rzędzie. Całe to wydarzenie trwało dwie godziny a Kama przez cały czas nie mogła oderwać wzroku od wspaniałych tancerzy. Gdy tylko zobaczyła się z Sebastianem po występie natychmiast zaczęła mu opowiadać o tym, jakie wrażenie to na niej wywarło. Chłopak po wysłuchaniu wszystkiego wpadł na pomysł, by i ona zapisała się na zajęcia z hip-hopu. Podsunął tę myśl Kamili. Dziewczyna po chwili zastanowienia zgodziła się. Była bardzo szczęśliwa, że będzie mogła robić coś wspólnie z Sebą.
Pierwszy trening odbył się w sobotę. Kama szybko nauczyła się podstawowych kroków i wyczuła rytm. Instruktor był pod wrażeniem i stwierdził, że przeniesie ją do grupy bardziej zaawansowanej. Dziewczyna ucieszyła się, ponieważ w grupie drugiej pomocnikiem trenera był właśnie Sebastian.
Kolejne zajęcia odbywały się co 2 dni. Kamila uczyła się nowych ruchów i stawała się coraz lepsza. Po kilkumiesięcznej pracy, trener zaproponował dziewczynie wspólną choreografię z Sebą. Kama zgodziła się. Nie wiedziała czy będzie w stanie dorównać chłopakowi, ale bardzo w siebie wierzyła.
Po nauce kroków, para przeszła do całego tańca. Z początku szło opornie, ale po pewnym czasie układ był idealnie wyćwiczony. Kamila i Sebastian zatańczyli ten taniec na dniach otwartych klubu. Wszyscy byli pod wielkim wrażeniem, a instruktor zaproponował im udział w międzypaństwowym konkursie tańca. Zgodzili się.
Przygotowania trwały trzy miesiące. Dzień w dzień ćwiczyli ruchy i doskonalili wyczucie rytmu. Szło im bardzo dobrze, lecz ich związek zaczął pomału zanikać. Kamila po jednym z treningów wybrała się do parku. Usiadła na ławce i patrzyła się na przechodzących ludzi. Rozmyślała o tym, co się dzieje między nią a Sebastianem. Nie czuła już tej bliskości oraz tego uczucia. Wiedziała, że zaczęli się od siebie oddalać, ale nie mogła tego tak zostawić. Była godzina 23 gdy do drzwi Seby zapukała Kama. Chłopak był bardzo zdziwiony gdy ją zauważył, szczególnie, że dziewczyna miała przy sobie torbę z treningu. Nie wiedział o co chodzi, ale zaprosił ją do środka. Kamila weszła do jego pokoju i usiadła na łóżku z smutnym wyrazem twarzy. Chłopak po chwili zapytał się o co chodzi. Wtedy ona opowiedziała mu co zauważyła. Oznajmiła mu, że oddalili się od siebie i poprosiła, żeby to przemyślał i coś z tym zrobił po czym wyszła. Sebastian siedział na fotelu i myślał nad słowami dziewczyny. Był w takiej pozycji do godziny 3.00 aż postanowił pójść spać.
Następnego dnia miał odbyć się ostatni trening przed konkursem. Seba przyszedł po Kamilę o ósmej rano. Lecz zanim wyszli, Sebastian poprosił Kamę o chwilę rozmowy. Zgodziła się. Usiedli na schodach w bloku i chłopak zaczął mówić. Powiedział dziewczynie, że przemyślał całą sprawę i że doszedł do wniosku co ma zrobić. Kamila z zaciekawieniem słuchała co on ma do powiedzenia. Seba trochę niechętnie kontynuował mówienie. Po długim wymienianiu szczegółów oznajmił dziewczynie, że ich związek nie ma sensu i że to jest najlepsze rozwiązanie w takiej sytuacji. Kamila z początku nie mogła uwierzyć. Łzy napłynęły jej do oczu. Próbowała jeszcze coś naprawić, lecz to nie dało efektu. W odpowiedzi usłyszała jedynie słowo przepraszam i że tak musi być. W tym momencie znienawidziła Sebastiana. Wstała szybkich ruchem i cała zapłakana wybiegła z klatki. Szybkim krokiem zmierzała w stronę pobliskiego murku. Gdy tam dotarła, usiadła na nim, założyła kaptur na głowę, a twarz schowała w dresowych spodniach. Siedziała skulona tak kilkanaście minut. Usłyszała głos trenera, który próbował zabrać ją do klubu, na trening. Dziewczyna nie chciała słuchać o tańcu. Rzuciła torbą w trenera i uciekał do domu.
Teraz Kamili zostało tylko robienie zdjęć, ponieważ przez rozstanie z Sebastianem znienawidziła i hip-hop i jego. Seba często pisał, dzwonił, odwiedzał ją, lecz ona nie chciała go znać. Zamknęła się w sobie. Teraz boi się w cokolwiek zaangażować. Boi się, że znowu porzuci swoją pasję przez chłopaka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)