piątek, 28 października 2011

Notka 12

Czternastoletnia Magda wraz ze swoją rówieśniczką - Kamilą spotkały się na obrzeżach miasta. Miały udać się do centrum a potem do Magdy do domu. Była godzina 11 więc dziewczyny miały dużo czasu na szaleństwa. O 12 doszły do jednej z galerii. Po 13 były już w następnej. Swój maraton po sklepach zakończyły równo o 16. Ze względu na to, że padał deszcz, czternastolatki udały się do domu jednej z nich autobusem. Podróż zajęła im 15 minut. Weszły na 3 piętro i włączyły głośno muzykę. Tańczyły, śmiały się, czuły się świetnie. W międzyczasie, na dworze przejaśniło się i Kamila zaproponowała wyjście na dwór. Magda nie miała nic przeciwko. Szybko założyły buty i wyszły. Z początku chodziły po osiedlu, lecz postanowiły przejść się w okolice dworca. Gdy były już w pobliżu postoju autobusów zauważyły, że na żadnej stacji ani na żadnym peronie nie ma ani żywej duszy, jedynie przy kasie siedział jakiś facet około trzydziestki. Dziewczyny nie przejęły się tym zbytnio i śmiało maszerowały chodnikiem w pobliżu owego mężczyzny, nie zwracając na niego uwagi. Po chwili jednak, z pozoru spokojny obywatel, podbiegł do jednej z dziewczyn i przystawił jej nóż do gardła patrząc się głęboko w jej zielone oczy. Magda chwyciła swoją koleżankę za rękę i pociągnęła lekko do tyłu. Powolnym i ostrożnym krokiem ominęły faceta i przyśpieszyły tempa. Kamila po chwili odwróciła się, by sprawdzić jaka jest sytuacja. Zauważyła, że mężczyzna zaczyna iść za nimi. Powiedziała to swojej koleżance, która jeszcze bardziej przyśpieszyła. Przerażona Magda popędzała co chwilę rozbawioną Kamilę. Czternastolatki szybko zbiegły z górki by dojść do przejścia dla pieszych.Gdy przemierzyły już ulicę, postanowiły się rozstać i udać do swoich domów. W pośpiechu się pożegnały i każda poszła w inną stronę. Magda szła bardzo szybkim krokiem, ponieważ zauważyła, że mężczyzna z dworca idzie za nią, także szybki krokiem. Przeszła kolejną uliczkę i zaczęła biec. On biegł za nią. Dziewczyna szybko przebiegła przez kolejną ulicę i sprintem biegła do klatki schodowej. Napastnik był coraz bliżej. Szybko otworzyła drzwi i prawie wskoczyła po schodach na trzecie piętro. Wbiegła do mieszkania i przekręciła zamek. Udała się do swojego pokoju i wyczerpana rzuciła się na łóżko. Czuła się bezpiecznie, lecz jej serce cały czas chciało wyskoczyć z jej klatki piersiowej. Chciała wszystko opowiedzieć swojemu tacie, lecz zauważyła, że go nie ma. Nagle usłyszała walenie do drzwi. Bała się do nich podejść. Jak najciszej udała się do swojego pokoju i usiadła na łóżku. Miała nadzieję, że ten koszmar za chwilę się skończy. I miała rację. Wystraszona obudziła się w środku nocy sparaliżowana strachem. Dopiero po chwili ocknęła się do końca. "Uff to tylko zły sen." pomyślała i miała zamiar położyć się z powrotem spać, lecz nadal była pod wpływem silnych emocji ze snu.


















Opisana historia jest relacją z ostatniej nocy. Zero fantazji. Same fakty.

czwartek, 20 października 2011

Notka 11

Nadia miała czternaście lat, kochających rodziców i ogółem szczęśliwe życie. Miała także swoją najlepsza przyjaciółkę - Zuzę, która była jej całkowitym przeciwieństwem, ale była o rok starsza.
Dziewczyny spotykały się dość często gdzieś na mieście, w parku lub u Nadii w domu, lecz nigdy nie u Zuzy. Piętnastolatka nie chciała by ktokolwiek, nawet taka bliska jej osoba, odwiedzała ją w jej mieszkaniu. Wstydziła się, że mieszka z biedną ciotką w jednym pokoju.
Pewnego razu, przyjaciółki spotkały się w parku na lodach. Nadia bardzo chciała porozmawiać z Zuźką, ponieważ zaciekawiła ją pewna rzecz - drogie dodatki piętnastoletniej dziewczyny. Lecz gdy tylko próbowała zacząć ten temat, Zuzia od razu zaczynała gadkę o czymś innym. Łatwo było dostrzec, że unikała rozmowy o tym. Po kilkunastu nieudolnych próbach czternastolatka poddała się a że było już późno postanowiła wracać do domu. Dziewczyny rozstały się na jednym ze skrzyżowań i każda poszła w inną stronę.
Następnego dnia Zuza spóźniła się na pierwszą lekcję, zaś na ostatniej była już nieobecna. Taka sytuacja powtarzała się kilkukrotnie w ciągu miesiąca. Nadię dręczyło to, ponieważ nie wiedziała co jest tego powodem, lecz nie chciała podejmować próby rozmowy, ponieważ domyślała się, że znów zostanie spławiona.
Trwało to kilka miesięcy, aż nastała zima. Wtedy właśnie młodsza przyjaciółka zaobserwowała, że Zuza nie idzie po lekcjach do domu, lecz w zupełnie innym kierunku. Postanowiła to sprawdzić.
Pewnego dnia poprosiła swego ojca by dziś nie przyjeżdżał po nią po lekcjach. Wytłumaczyła się spotkaniem u koleżanki. Prawda była taka, że po skończeniu zajęć szkolnych, Nadia poszła za swoją przyjaciółką. Wędrowała za nią przez całe miasto około godziny. W końcu znalazły się w jednej z bogatszych dzielnic miasta. Dziewczyna była zdziwiona, że to trafiła, ale nie spuszczała piętnastolatki z oczu. Po kilku minutach marszu zauważyła, że dziewczyna wchodzi do jednego z bloków. Wślizgnęła się do klatki za nią. Lecz tam skończyła swoją podróż. Zuza weszła do mieszkania. Nadia postanowiła poczekać na nią na dworze. Nie przeszkadzał jej mróz panujący o tej porze roku. Dzielnie czekała na wyjście przyjaciółki z mieszkania. W sumie, spędziła w tamtej okolicy całe popołudnie, bo Zuźka opuściła tamten blok dopiero przed 19. Czternastolatka zakładała, że Zuzia wraca już do swojego własnego mieszkania, lecz szła przez pewien czas za nią by nabrać pewności. Dopiero po jakiś 20 minutach podbiegła do dziewczyny.
- Hej. Jezu, co Ty tu robisz tak późno? - spytała od razu.
- O matko. Przestraszyłaś mnie. Cześć. Hm.. co ja tu robię? A no właśnie wracam do domu od kumpla. A Ty?
- O tej porze?? - zapytała ze zdziwieniem.
- No tak wyszło jakoś, ale co Ty tu robisz? - dopytywała się Zuzia.
- Ja? Yy no ten... - nie mogła nic wymyślić
- Chyba mnie nie śledzisz? - zaśmiała się
- No coś Ty. Po prostu wracam od tej, no.. od cioci. - stwierdziła
- Ahaa. - odpowiedziała piętnastolatka z lekkim niedowierzaniem
Gdy Nadia zorientowała się, że jest już przy parku, pożegnała się z przyjaciółką i zadzwoniła po swojego tatę. Była cała zmarznięta.
Następnego dnia Zuzi nie było w szkole. Czternastolatki także nie było. Leżała chora w łóżku. Gdy Zuza się o tym dowiedziała, natychmiast złożyła jej wizytę. Były same w domu. Nadia postanowiła dowiedzieć się w końcu całej prawdy.
- Zuza, jesteś moją przyjaciółką?  - zapytała nagle dziewczyna.
- Em, no tak. To przecież jasne. - odpowiedziała zdziwiona.
- Przyjaźń polega na całkowitej szczerości. - oznajmiła poważnym tonem młodsza dziewczyna.
- Wiem przecież. - odparła starsza.
- Więc powiedz mi w końcu całą prawdę! - podniosła ton
- Ale o co chodzi? - spytała zmieszana Zuza.
- O te drogie dodatki. O nowe ciuchy. O te wcześniejsze spóźniania i ucieczki z ostatnich godzin. O Ciebie. - powiedziała jednym tchem.
- No dobrze... bo wiesz Nadia.... wiesz jak jest. Moi rodzice zmarli dawno temu w wypadku. Od dzieciaka wychowuje mnie ta stara ciotka, która w ogóle się mną nie przejmuje. Jak byłam młodsza jakoś to znosiłam, ale teraz już nie mam sił. Zaczęłam się wstydzić tego jaką jestem. A raczej tego co mam i czego nie mam. Chciałam być jak Ty. Bogata i szczęśliwa. Zaczęłam po prostu zarabiać na siebie.
- Ale Ty masz piętnaście lat. Nigdzie nie dostaniesz pracy za taką kasę by było Cię stać na takie rzeczy! - powiedziała.
- To nie jest zwykła praca. I to nie jest jedna praca. - oznajmiła Zuza.
- Wytłumacz to, proszę.
- Nie mogę.... - spuściła wzrok.
- Zuza, proszę. - próbowała dalej.
- Nie mogę! - Zuzia się zdenerwowała.
- Zuza! - krzyknęła Nadia. - Powiesz mi do cholery co jest grane?
- Chcesz wiedzieć jak jest? Chcesz? - pytała ze łzami w oczach. - Proszę bardzo. Powiem Ci. Powiem Ci, że wciągnęłam się w dragi. Powiem Ci, że by je zdobyć na sprzedaż, sypiam z różnymi facetami. Chcesz więcej?  Okej. Dowiesz się całej prawdy o mnie. O tym, że muszę...
- Zuziu. - Nadia spojrzała na swoją przyjaciółkę. - Przepraszam... ja nie wiedziałam. Nie miałam pojęcia. - kontynuowała.
Zuza siedziała pod ścianą cała zapłakana. Twarz miała skrytą w dłoniach. Nadia podeszła do niej, usiadła obok i przytuliła.
- Mogłaś powiedzieć, że potrzebujesz pomocy. Tobie przecież niczego nie pożałuję. - powiedziała.
- Przepraszam. - odparła cicho Zuzia.
Dziewczyny siedziały tak przez kilka minut, aż w końcu podniosły się i usiadły w salonie.
- Obiecaj mi, że z tym skończysz. - powiedziała czternastolatka.
- Ale...
- Nie ma ale. Obiecaj.
- Obiecuję. - przyrzekła Zuzia.
Od tamtej pory Zuzia większość swojego wolnego czasu spędzała u Nadii. Dziewczyny jeszcze bardziej zbliżyły się do siebie. Z czasem rodzice czternastolatki podjęli decyzję, by wziąć przyjaciółkę ich córki pod ich prawną opiekę. Sprawa w sądzie skończyła się pozytywnym wyrokiem i odtąd cała czwórka tworzyła wspaniałą rodzinę.

piątek, 8 lipca 2011

Notka 10

Poszłam z koleżanką do klubu na drugim końcu miasta. Był piątek, więc niczym za bardzo się nie martwiłyśmy. Świetnie bawiłyśmy się przy muzyce. Po chwili postanowiłyśmy się czegoś napić. Kupiłyśmy sobie po piwie. Barman patrzył na nas z niezadowoleniem ale nic nie komentował.
Po dwóch godzinach postanowiłyśmy wrócić spacerem przez miasto do domu. Moja koleżanka nie była zachwycona tym pomysłem, ponieważ było koło pierwszej w nocy, ale udało mi się ją przekonać.
Gdy szłyśmy parkiem, zauważyłyśmy dwóch, starszych od Nas kolesi, którzy siedzieli na ławce i pili piwo. Moja towarzyszka chciała się cofnąć i pójść inną drogą, lecz ja miał dość jej marudzenia i energicznym ruchem pociągnęłam ją za sobą. Zbliżając się do nieznajomych, nabrałam pewnych podejrzeń, szczególnie że patrzyli się w Nasza stronę z cwaniackimi uśmiechami. Wzięłam głęboki wdech i przyśpieszyłam. Moja koleżanka była spanikowana. Ja w sumie też, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Przechodząc koło ławki usłyszałyśmy zaczepki kolesi w nasza stronę. Niewiele myśląc odwróciłam się i spojrzałam na chłopaków. Poprosili byśmy podeszły bliżej. Zawołałam koleżankę i zaczęłam zbliżać się do nieznajomych. Nagle poczułam jak łapie mnie za rękę. "Nie idź" powiedziała. Uspokoiłam koleżankę, złapałam za rękę i podeszłam do ławki. Chwilę porozmawiałam z nieznajomymi i patrząc na moją towarzyszkę stwierdziłam, że powinnam wracać do domu. Nowi koledzy postanowili Nas odprowadzić. Mi to nie przeszkadzało, lecz zauważyłam wieli strach w oczach kumpeli. Wzięłam ją na bok i zapewniłam, że nic Nam się nie stanie i nie jest to głupi pomysł. Wolałam, żeby Oni nas odprowadzili, niż ktoś ma się przyczepić i ewentualnie coś zrobić. Koleżanka złapała mnie za rękę i się zgodziła. Jeden chłopak stanął po mojej prawej stronie a drugi szedł za Nami. Cały czas rozmawialiśmy i pękaliśmy ze śmiechu. Tylko Ona szła nic nie mówiąc, mając wbity wzrok w ziemię, Po chwili Grzesiek - koleś który szedł za Nami, zapytał się czy wszystko w porządku z Adą - moją koleżanką. Odpowiedziałam, że tak ale nie lubi nieznajomych. Wtedy On ją przytulił i powiedział, że nie zrobią im krzywdy. Ada odepchnęła go i szła jeszcze bliżej mnie. Zaczęło mnie to denerwować, więc w końcu się na Nią wydarłam. Wtedy mnie puściła i szła całkowicie z boku. Andrzej - chłopak który szedł koło mnie zaczął mnie uspokajać. A już po chwili szliśmy przytuleni do siebie.
Odprowadziliśmy Adę pod blok, po drodze odszedł także Grzesiek. Tylko Andrzej został ze mną do końca mojej drogi. Chwile staliśmy jeszcze na klatce i rozmawialiśmy. Na pożegnanie dał mi całusa w policzek i numer telefonu na kartce. Ja szczęśliwa wróciłam do mieszkania i poszłam spać.
W poniedziałek w szkole, gdy doszłam pod klasę, od razu ujrzałam Adę. Nie chciała ze mną rozmawiać. Cały czas miała strach w oczach. Po pierwszej lekcji, wzięłam ją na bok i chciałam dowiedzieć się o co chodzi. Okazało się, że Ona po prostu śmiertelnie boi się "dresów" . Uspokoiłam ją i powiedziałam, że są nie groźni. Zapytała się mnie, skąd mam tą pewność. Wtedy wyszło na jaw, że chodzę z Andrzejem. I w tym momencie Ada zemdlała.
Od tego zdarzenia minęły dwa miesiące, a ja nadal nie wiem, o co jej tak na prawdę chodziło. Jedno jest pewne - Ada raczej nie pójdzie już ze mnę nigdzie wieczorem :)

czwartek, 7 lipca 2011

Notka 9

Czternastoletnia Weronika od kilku dni chodziła bardzo szczęśliwa. Powodem tego był koncert jej ulubionej gwiazdy w mieście. Miała tam iść razem ze swoją koleżanką Dominiką. Wstęp była darmowy, co jeszcze bardziej cieszyło nastolatki.
Kilka dni przed koncertem, Weronika zadzwoniła do swojej koleżanki. Chciała ustalić wszystkie szczegóły, lecz dowiedział się czegoś co bardzo ją zdenerwowało. Dominika nie idzie na koncert. Boi się. Wera nie mogła tego zrozumieć. Przecież bawiłyby się w gronie znajomych, do których chciała się dołączyć na miejscu. Odłożyła słuchawkę i usiadła do komputera. Wyżaliła się swojej innej koleżance, która doradziła jej by poszła sama. Weronice nie podobał się ten pomysł. Czuła by się głupio, stojąc sama. A nie miała szans dołączyć się do innych znajomych, bo Oni mieli całkowicie inne plany co do koncertu.
Po chwili rozmowy na gadu-gadu weszła na czat. Chwilę poczytała co piszą inni internauci i napisała wiadomość : Siema. Czy ktoś z Poznania idzie na koncert w Sobotę ? Piszcie w prywatnych okienkach " .  Po chwili napisał do niej jakiś czatowicz. Chwilę pisali, aż w końcu wymienili się numerami telefonów. Okazało się, że chłopak także idzie sam. Po krótkiej rozmowie, nastolatkowie umówili się, że będą bawić się wspólnie. Dziewczyna z jednej strony bardzo się cieszyła, lecz z drugiej ogarniał ją strach. Bała się tego spotkania. Pierwszy raz miała zobaczyć się z kimś poznanym w internecie, na dodatek ze starszym o 3 lata chłopakiem. Ale nastolatka przezwyciężyła swój lęk i poszła na koncert z nowym kolegą. 
Po 3 godzinach zabawy, czternastolatka musiała wracać do domu. A że było już bardzo późno, bo po 2 w nocy, Jarek - bo tak miał na imię ten czatowicz, postanowił odprowadzić Weronikę. Gdy stali już pod blokiem dziewczyny jeszcze chwilę rozmawiali. Umówili się na spotkanie za dwa dni. Na pożegnanie czule się pocałowali. 
Czternastolatka, gdy kolejnego dnia tylko się obudziła. Szybko zadzwoniła do Dominiki. Opowiedziała jej wszystko i pochwaliła się, że chodzi z Jarkiem. Koleżanka była bardzo ciekawa, jak się poznali, więc nastolatka wszystko wyjaśniła. Ku jej zdziwieniu, reakcja Dominiki nie była miła. Dziewczyna zaczęła ją wyzywać, za to, że spotyka się z nie wiadomo kim. Weronika bardzo się na nią zdenerwowała i zakończyła połączenie. Nie przejmowała się, że straciła bardzo bliską koleżankę. Czuła się szczęśliwa, że ma tak wspaniałego chłopaka i kilka jeszcze znajomych, które nie boją się tak świata jak Dominika. 

czwartek, 23 czerwca 2011

Notka 8

Poznali się na czacie. Ona miała 14 lat a on 17. Od razu było widać, że się świetnie dogadują. Mieli wiele wspólnych tematów i ciekawe poglądy, którymi się wymieniali. Z pewnym czasie, zaczęli pisać ze sobą na komunikatorze gadu-gadu a później, kontaktowali się poprzez sms-y . Bardzo się polubili. Mogliby ze sobą rozmawiać całe dnie i noce. Ich relacje weszły na wyższy poziom. Czternastolatka, bardzo dobrze bawiła się podczas rozmowy z kolegą. Ten zaś, był bardzo miły i czuły. Co prawda dzieliło ich wiele kilometrów, ale czuli, że są ze sobą naprawdę blisko.
Po pewnym czasie pisania, siedemnastolatek zapytał się dziewczyny, co myśli o związkach na odległość itp.  Czternastolatka napisała koledze wszystko, co o tym sądziła i zakończyli temat.
Z dnia na dzień, ich relacje były coraz bliższe. Nie oszczędzali się w czułych słówkach i miłych określeniach. Rozmowy nastolatków przypominały konwersacje dwóch osób, które są już w bardzo poważnym związku. Lecz oni nadal pozostawali znajomymi.
Z biegiem czasu, dziewczyna coraz częściej myślała o byciu z kolegą. Nie miała doświadczenia w związkach, a już w ogóle w związkach na odległość, ale intuicja podpowiadała jej, żeby zaryzykować. I tak właśnie zrobiła. Zapytała się siedemnastolatka, co o tym wszystkim sądzi. Chłopak odpowiedział jej, że także sporo o tej sprawie myślał i że z wielką chęcią spróbowałby bycia razem. Dziewczyna bardzo się ucieszyła. Pierwszy raz miała chłopaka. Co prawda nie było to tak, jak sobie wcześniej wyobrażała, ale mimo to była bardzo szczęśliwa. Niestety ale jej radość nie trwała długo. Usłyszała telefon i odebrała. Był to jej szesnastoletni kolega, któremu dość niedawno wyznała miłość i na którego była bardzo wściekła, lecz z wielkim spokojem rozmawiała z nim przez komórkę. Usłyszała kilka miłych słów, skierowanych w jej stronę, ale dowiedziała się także pewnej rzeczy. Ten oto chłopak, wprowadza się do jej miasta. Ta wiadomość załamała czternastolatkę, lecz jego głos nie pozwolił dziewczynie by coś sobie zrobiła. Za bardzo uwielbiała ten dźwięk.
Po kilku godzinach, nastolatka się uspokoiła. Teraz chciała się tylko dowiedzieć, gdzie on będzie mieszkał i gdzie się uczył. Ta informacja była jej potrzebna by ustaliła jakie miejsca unikać. Nie chciała widzieć go na oczy.
Następnego dnia, dziewczyna wstała w dobrym humorze. Głównym bohaterem jej snu był chłopak, z którym rozmawiała, ale dzięki temu pogodziła się z tym wszystkim i pragnęła spotkania z Nim. Zrozumiała, że nie może traktować go jak wroga, bo za dobry z niego kolega.


>historia prawdziwa<  

wtorek, 21 czerwca 2011

Notka 7

Była godzina 1:26 w nocy. Piętnastoletnia Sabina siedziała zmęczona przy komputerze i pisała wypracowanie z polskiego. Była sama w domu, ponieważ jej rodzice wyjechali na urlop majowy, a starszy brat pracował na nocną zmianę. Dziewczyna zerknęła na telefon, który milczał od kilku dni. Po zerwaniu z Robertem nie chciała się z nikim kontaktować. Potrzebowała spokoju. 
Kilkanaście minut później, Sabina skończyła pisać pracę i chciała położyć się spać. Byłą zmęczona. Już wchodziła do łóżka, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. " Pewnie ten ćwok znowu czegoś do roboty nie wziął " pomyślała i udała się w kierunku drzwi. Nie patrząc przez wizjer otworzyła drzwi i zaczęła wracać do swojego pokoju. W tym momencie, ktoś złapał ją w tali, obrócił i zaczął namiętnie całować. Dziewczyna w pierwszej chwili się przestraszyła, lecz po chwili, pocałunek z nieznaną jej jeszcze osobą był bardzo przyjemny. Nagle, Sabina odsunęła się, chciała poznać twarz nieznajomego. Była w szoku, gdy zobaczyła, że jej gościem jest Robert. Chłopak który ją zdradził. Natychmiast uciekła na balkon, by się przewietrzyć. Chłopak po krótkim namyśle poszedł za dziewczyną. Ta zaczęła na niego krzyczeć i żądać wyjaśnień co on robi u niej w domu. Lecz nie zdążyła dokończyć zdania, bo Robert uciszył jej głos pocałunkiem. Sabina nie wiedziała co robić ale odwzajemniła to. Po chwili, chłopak objął mocno piętnastolatkę i wyszeptał jej di ucha przeprosiny. Stwierdził, że jak wejdą do mieszkania to wyjaśni jej wszystko przy gorącej herbacie. Dziewczyna zgodziła się. Weszli do środka. Robert usiadł na kanapie, a Sabina poszła robić coś do picia. Gdy wróciła, usiadła koło szesnastolatka i zapytała się dlaczego ją zdradził. Chłopak zaczął mówić. Oznajmił dziewczynie, że wcale jej nie zdradził, tak jak to wcześniej twierdził. On musiał to powiedzieć, ponieważ wyjechał za granicę, by zarobić trochę pieniędzy i kupić jej prezent. Sabina nadal nie rozumiała o co w tym wszystkim chodzi. W tym momencie Robert, wyjął z kieszeni kurtki małe pudełeczko z napisem " Dla najlepszej dziewczyny świata - Sabiny " i wręczył je nastolatce. Piętnastolatka spojrzała na chłopaka i otworzyła opakowanie. W środku znajdował się srebrny naszyjnik z wisiorkiem w kształcie serca na którym była napisana dedykacja. " 2 lata razem. Robert + Sabina. " . Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Położyła biżuterię na stoliku i rzuciła się na szyję chłopaka. Po chwili obydwoje leżeli na kanapie i śmiali się z całej tej sytuacji. Nagle Robert spojrzał na zegarek. "Dochodzi już trzecia" powiedział. Sabina mu przytaknęła i w tym momencie chłopak zaczął się kierować ku wyjściu. W drzwiach jeszcze nastolatkowie pożegnali się długim pocałunkiem. " Widzimy się o 18 " powiedział Robert i poszedł. Dziewczyna była w raju. Lecz nagle usłyszała głos brata. " Obudź się, Sabina . " powtarzało się co chwilę. Nastolatka ocknęła się. Zorientowała się, że wypracowanie nie jest skończone a ona sama zasnęła przy komputerze. Szybko wstała i pobiegła do salonu. Za wszelką cenę chciała znaleźć naszyjnik z dedykacją, lecz po przeszukaniu całego domu uświadomiła sobie, że to wszystko było tylko snem. Robert ją zdradził i wcale nigdzie nie wyjechał. Powróciła szara rzeczywistość. Sabina nie chciała się z tym pogodzić i upadła na podłogę, zalewając się łzami. Po chwili podszedł do niej brat i głaszcząc ją po ramieniu zapytał co się stało. Wtedy dziewczyna mu wszystko opowiedziała. Chłopak mocno przytulił swoją młodszą siostrę i po chwili przyniósł jej wielki puchar lodów. " To na pocieszenie. A frajerem się nie przejmuj. Jesteś za dobra dla niego. " powiedział i poszedł spać, a Sabina z uśmiechem na twarzy jadła podarunek.

niedziela, 29 maja 2011

Notka 6

Kamila miała 13 lat, Sebastian 16. Byli to normalni nastolatkowie. Kamila interesowała się fotografią. Uwielbiała wychodzić wieczorami na miasto i fotografować wszystko co się dało. Pasją Sebastiana był taniec. A dokładniej hip-hop. Kochał ten styl. Każdą wolną chwilę poświęcał na doskonalenie tego.
Nastolatkowie chodzili ze sobą kilka dni. Wtedy to Seba zaprosił Kamilę na pokaz tańca, gdzie miał On wystąpić. Dziewczyna, bez większego namysłu zgodziła się. Była podekscytowana, że zobaczy jak jej chłopak tańczy. Przyszła na pokaz i zajęła miejsce w pierwszym rzędzie. Całe to wydarzenie trwało dwie godziny a Kama przez cały czas nie mogła oderwać wzroku od wspaniałych tancerzy. Gdy tylko zobaczyła się z Sebastianem po występie natychmiast zaczęła mu opowiadać o tym, jakie wrażenie to na niej wywarło. Chłopak po wysłuchaniu wszystkiego wpadł na pomysł, by i ona zapisała się na zajęcia z hip-hopu. Podsunął tę myśl Kamili. Dziewczyna po chwili zastanowienia zgodziła się. Była bardzo szczęśliwa, że będzie mogła robić coś wspólnie z Sebą. 
Pierwszy trening odbył się w sobotę. Kama szybko nauczyła się podstawowych kroków i wyczuła rytm. Instruktor był pod wrażeniem i stwierdził, że przeniesie ją do grupy bardziej zaawansowanej. Dziewczyna ucieszyła się, ponieważ w grupie drugiej pomocnikiem trenera był właśnie Sebastian. 
Kolejne zajęcia odbywały się co 2 dni. Kamila uczyła się nowych ruchów i stawała się coraz lepsza. Po kilkumiesięcznej pracy, trener zaproponował dziewczynie wspólną choreografię z Sebą. Kama zgodziła się. Nie wiedziała czy będzie w stanie dorównać chłopakowi, ale bardzo w siebie wierzyła. 
Po nauce kroków, para przeszła do całego tańca. Z początku szło opornie, ale po pewnym czasie układ był idealnie wyćwiczony. Kamila i Sebastian zatańczyli ten taniec na dniach otwartych klubu. Wszyscy byli pod wielkim wrażeniem, a instruktor zaproponował im udział w międzypaństwowym konkursie tańca. Zgodzili się.
Przygotowania trwały trzy miesiące. Dzień w dzień ćwiczyli ruchy i doskonalili wyczucie rytmu. Szło im bardzo dobrze, lecz ich związek zaczął pomału zanikać. Kamila po jednym z treningów wybrała się do parku. Usiadła na ławce i patrzyła się na przechodzących ludzi. Rozmyślała o tym, co się dzieje między nią a Sebastianem. Nie czuła już tej bliskości oraz tego uczucia. Wiedziała, że zaczęli się od siebie oddalać, ale nie mogła tego tak zostawić. Była godzina 23 gdy do drzwi Seby zapukała Kama. Chłopak był bardzo zdziwiony gdy ją zauważył, szczególnie, że dziewczyna miała przy sobie torbę z treningu. Nie wiedział o co chodzi, ale zaprosił ją do środka. Kamila weszła do jego pokoju i usiadła na łóżku z smutnym wyrazem twarzy. Chłopak po chwili zapytał się o co chodzi. Wtedy ona opowiedziała mu co zauważyła. Oznajmiła mu, że oddalili się od siebie i poprosiła, żeby to przemyślał i coś z tym zrobił po czym wyszła. Sebastian siedział na fotelu i myślał nad słowami dziewczyny. Był w takiej pozycji do godziny 3.00 aż postanowił pójść spać. 
Następnego dnia miał odbyć się ostatni trening przed konkursem. Seba przyszedł po Kamilę o ósmej rano. Lecz zanim wyszli, Sebastian poprosił Kamę o chwilę rozmowy. Zgodziła się. Usiedli na schodach w bloku i chłopak zaczął mówić. Powiedział dziewczynie, że przemyślał całą sprawę i że doszedł do wniosku co ma zrobić. Kamila z zaciekawieniem słuchała co on ma do powiedzenia. Seba trochę niechętnie kontynuował mówienie. Po długim wymienianiu szczegółów oznajmił dziewczynie, że ich związek nie ma sensu i że to jest najlepsze rozwiązanie w takiej sytuacji. Kamila z początku nie mogła uwierzyć. Łzy napłynęły jej do oczu. Próbowała jeszcze coś naprawić, lecz to nie dało efektu. W odpowiedzi usłyszała jedynie słowo przepraszam i że tak musi być. W tym momencie znienawidziła Sebastiana. Wstała szybkich ruchem i cała zapłakana wybiegła z klatki. Szybkim krokiem zmierzała w stronę pobliskiego murku. Gdy tam dotarła, usiadła na nim, założyła kaptur na głowę, a twarz schowała w dresowych spodniach. Siedziała skulona tak kilkanaście minut. Usłyszała głos trenera, który próbował zabrać ją do klubu, na trening. Dziewczyna nie chciała słuchać o tańcu. Rzuciła torbą w trenera i uciekał do domu.
Teraz Kamili zostało tylko robienie zdjęć, ponieważ przez rozstanie z Sebastianem znienawidziła i hip-hop i jego. Seba często pisał, dzwonił, odwiedzał ją, lecz ona nie chciała go znać. Zamknęła się w sobie. Teraz boi się w cokolwiek zaangażować. Boi się, że znowu porzuci swoją pasję przez chłopaka. 

piątek, 20 maja 2011

Notlka 5

Kolejne opowiadanie które nie wiąże się z tamtymi :)



Szła szkolnym korytarzem. W końcu dotarła pod klasę 49. Sala od matematyki. Nienawidziła tego przedmiotu, ale uczyć się musiała. Usiadła pod ścianą i przeleciała wzrokiem po znajomych. Nikt nie zwrócił na nią uwagi. Jak zawsze. Nie przejęła się tym. Wyjęła z torby słuchawki, podłączyła do telefonu i słuchając muzyki powtarzała definicje równań. Miała jeszcze czas do dzwonka. Lecz nie mogła zbytnio się skupić na matematyce. Rozmyślała o balu gimnazjalnym i o tym, że każda dziewczyna z jej klasy ma z kim iść, tylko nie Ona. Jako jedyna nie miała partnera na bal. Było jej z tego powodu smutno, lecz nie dawała tego po sobie poznać. Po chwili wróciła do rzeczywistości i znów powtarzała różne formułki z których i tak nic nie rozumiała. Pouczyła się kilka minut ale zrezygnowała. Wiedziała, że to i tak nie ma sensu. Postanowiła pójść do toalety i pobyć chwilę sama. Podniosła się i niezbyt szybki krokiem szła w stronę łazienki. Nagle usłyszała, że ktoś krzyczy jej imię. Był to jakiś chłopak, lecz nie zwróciła na to uwagi. Nie myślała, że ktoś mógłby ją wołać w szkole.
- Agnieszka ! - wołanie powtórzyło się. 
Tym razem postanowiła się odwrócić. Zobaczyła tam Krystiana. Był to najładniejszy chłopak z gimnazjum. Była w szoku, że ktoś taki jak On czegoś od Niej chce. Spojrzała się na chłopaka i lekko uśmiechnęła, pytając czy to ją wołał. Chłopak potwierdził i zaczął rozmawiać o sprawach szkolnych. Po chwili Krystian zaczął temat balu. Wypytywał się jej czy z kimś idzie, jak będzie ubrana i co o tym wszystkim myśli. Gdy poznał już opinię dziewczyny zaproponował jej wspólne pójście na bal. Agnieszka nie mogła w to uwierzyć i upewniła się, czy chłopak nie robi sobie żartów. Okazało się, że Krystian mówił poważnie. Zgodziła się i szczerze uśmiechnęła.
Po porannym zdarzeniu cały czas chodziła uśmiechnięta. Jak nigdy. 
Po skończeniu lekcji chciała szybko udać się do domu i podzielić się wiadomościami z siostrą Elizą. Lecz coś, a raczej ktoś zatrzymał ją w drzwiach. Uniosła lekko wzrok do góry, okazało się, że był to Krystian. Szybko zaczęła rozmowę. Stali tak kilka minut, a koleżanki Agnieszki jeździły po niej ostrymi spojrzeniami. 
Po krótkiej konwersacji chłopak zaczął się jąkać i stracił swoją pewność siebie. Dziewczyna zapytała się o co chodzi. Okazało się, że Krystian zakochał się w niej i nie chce być dla niej tylko znajomym. Chce czegoś więcej. Ona nie mgła w to uwierzyć. Była w ciężkim szoku po wyznaniu kolegi. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Chłopak zaś szybko się zniechęcił i już miał zamiar iść do domu kiedy to Aga zatrzymała go i oznajmiła, że także chce czegoś więcej. Na jego twarzy szybko zawitał uśmiech i po krótkiej wymianie wzrokowej, zapytał się oficjalnie, czy Agnieszka chce z nim chodzić. Zgodziła się i przytuliła go. Złapali się za ręce i dumnie przeszli koło koleżanek z klasy Agi. Byli szczęśliwi, że są ze sobą i mieli pewność że nic tego nie rozdzieli. I tak było przez najbliższe pięć lat. Wtedy Agnieszka popełniła samobójstwo przez zazdrosne znajome z jej dawnej klasy. Krystian nie mógł tego zrozumieć i także chciał pójść w ślady dziewczyny. Na szczęście próba podcięcia żył się nie udała dzięki jego matce, która zrobiła mu niezapowiedzianą wizytę.
Teraz chłopak dochodzi do siebie w ośrodku codziennie modląc się do Agnieszki. 

Historia zmyślona. 

niedziela, 15 maja 2011

Notka 4

Tamto dzieło dokończenie swoje ma , owszem. Cały czas nad nim pracuję.
Lecz teraz NOWY WĄTEK
Zaczynam pisać opowiadania , które raczej nie będą miały ze sobą nic wspólnego.
Niektóre opowiadania będą z życia wzięte, inne powstaną w mojej głowie.
A więc życzę miłego czytania :)




Luty. Cholernie zimno. Dochodziła godzina 17.00. Ciemno. Jedynie światła latarni oświetlały drogę Sylwii .Dziewczyna mimo niewygodnych butów i grubych ubrań szła bardzo szybkim tempem. Była spóźniona i czekał ją opieprz od rodziców. Normalne. Doszła do swojego bloku. Wjechała windą na 9 piętro i ustała przed drzwiami mieszkania. Wzięła głęboki wdech i chwyciła za klamkę. Ku jej zdziwieniu drzwi były zamknięte. Ucieszyła się, bo oznaczało to, że nikogo nie ma w domu. Weszła do mieszkania i szybko zdjęła buty oraz kurtkę. Pobiegła do swojego pokoju, puściła głośnio muzykę i trochę ogarnęła bałagan. Z dobrym humorem poszła do pokoju rodziców. Chciała wziąć czekoladę z szafki, lecz na stole ujrzała dużą kartkę na której widniała informacja dla Sylwii od rodziców.  "Sylwia, pojechaliśmy na wieś. Coś się stało. Nie znamy szczegółów. Jak będziesz w domu to zadzwoń, bo znowu telefonu nie wzięłaś ! " Dziewczyna poszła do pokoju i wybrała numer do mamy. Była ciekawa, co mogło się stać, że jej rodzice w taką pogodę jadą 40 km za miasto, na wieś. Niecierpliwe czekała aż ktoś odbierze. Usłyszała głos mamy. Płakała. Sylwia natychmiast zapytała się co się stało. "Babcia nie żyje. Miała zawał. Zostaniemy tu do środy. Ciocia Ania się Tobą w tym czasie zajmie" . Tyle czternastolatka usłyszała od mamy zanim ta się rozłączyła. Nie mogła w to uwierzyć. Po chwili zadzwoniła do taty, by poznać jakieś szczegóły. Jej ojciec był opanowany, więc Sylwia dowiedziała się pozostałych informacji. Po chwili zakończyła rozmowę i usiadła na łóżku. Była w szoku. Łzy zaczęły spływać jej po policzku. Była bezradna. Po kilku minutach wstała i postanowiła się ogarnąć. Uczesała się, otarła twarz i dokończyła sprzątać pokój. Usiadła do komputera. Włączyła gadu-gadu  i zaczęła pisać ze swoją przyjaciółką Karoliną. Opowiedziała jej wszystko co się stało. Mimo iż Sylwia pisząc to co czuje używała wielu wulgaryzmów i płaczących emotikon w rzeczywistości trzymała się dobrze. Nie płakała. Była zła, ale także silna. Swoje emocje wyładowała na klawiaturze. Po chwili rozmowy ujrzała na dole ekranu informację, że Seba jest dostępny. I wtedy do jej oczu ponownie napłynęły łzy. Sebastian był jej chłopakiem. Zerwała z nim kilka godzin temu. Teraz bardzo tego żałowała. Ale nie mogła się poddać. Usunęła jego numer i odeszła od komputera. Włączyła swoją ulubioną płytę, na której znajdowały się piosenki Piha, Pyskatego, Pezeta oraz Peji. Tracki artystów którzy pomagali jej się uspokoić i pogodzić z rzeczywistością. Po kilku piosenkach zasnęła. O pierwszej w nocy obudził ją dzwonek do drzwi. Pomyślała, że to ciocia właśnie przyjechała. Otworzyła drzwi i od razu od nich odeszła. Zaspana dziewczyna zaczęła mówić jakby do cioci. Dopiero po tym, jak policjant się odezwał ocknęła się do reszty. Była w szoku. Patrzyła się na funkcjonariuszy z wielkim zdziwieniem. Po chwili jeden z panów wyjaśnił jej, że dostali wezwanie do za głośniej muzyki. Rzeczywiście było to u Niej. Sylwia zaczęła tłumaczyć, że babcia umarła, rozstała się z chłopakiem i zasnęła przed 20 słuchając muzyki. Policjanci tym razem dali jej tylko upomnienie a Ona poszła dalej spać, lecz przed tym ściszyła muzykę. Zasnęła prawie natychmiast zapominając o zamknięciu drzwi na klucz. Następnego dnia rano Sylwia była w ciężkim szoku. Laptop, telewizor i alkohol zniknęły z jej mieszkania. Ktoś ją okradł. A że spała jak zabita nic nie usłyszała. Po sprawdzeniu mieszkania usiadła na łóżku i zaczęła siebie obwiniać. Była 7 rano. Za godzinę miała być ciocia według tego co napisała jej w wiadomości. Czekała niecierpliwie by wszystko opowiedzieć i udać się na policję.
Ciocia przyjechała chwilę po 8.00. Sylwia natychmiast zaczęła jej opowiadać o kradzieży. Dorosła natomiast zachowała spokój i usiadła w fotelu. Gdy dziewczyna skończyła histeryzować spokojnie oznajmiła jej, że to ona wyniosła w nocy rzeczy z mieszkania by dać młodej nauczkę, że mimo co by się nie działo i mimo tego w jakim stanie jesteśmy musimy pamiętać o podstawowych czynnościach. Sylwia nie mogła uwierzyć, że ciocia zrobiła jej coś takiego. Rzuciła kilka ostrych słów w jej stronę, ubrała się i wyszła z mieszkania. Nie obchodziło ją, że na dworze panował dwudziesto stopniowy mróz. Szła szybkim tempem nad strumyk na obrzeżach miasta, musiała się uspokoić.

Historia zmyślona :) 

niedziela, 1 maja 2011

Notka 3

Ciąg dalszy .....
Ale od razu mówię, że nie zamieszczę tu całego 'dzieła'.
Będę umieszczać opowiadania, z różnych tematów.



Kamil przeniósł Kingę przez ulicę, przed jej domem. Wtedy stanęła na chodniku i postanowiła, że postara się przez chwilę zapomnieć o wszystkim. Znajomi ucieszyli się i humor od razu im się polepszył. Kinia lekko się uśmiechnęła i zaczęła z zainteresowaniem słuchać opowiadań kumpli. Co jakiś czas nawet się zaśmiała. Przeszli tak przez całe osiedle spotykając jeszcze paru znajomych, ale nikogo już ze sobą nie brali. Bali się, że będzie to niekorzystne dla Kingi.
W dobrym nastroju doszli na miasto. Była godzina 12 w południe. Upał. Chłopacy zaczęli zastanawiać się gdzie pójść a dziewczyny zaczęły plotkować. Po chwili padła decyzja, że Kamil, jako jedyny pełnoletni, kupi jakiś alkohol i pójdą do parku. Wszystkim to pasowało.
Gdy cała ekipa była już w parku wszyscy dobrze się bawili. Nawet Kinia się uśmiechała i ciągle dogadywała. Siedzieli tak około 2 godzin. Mieli się zbierać gdy dziewczynę coś zaniepokoiło. Nagle usiadła i milczała. Nie uśmiechała się a w oczach miała łzy. Nikt nie wiedział co się stało. Wszyscy nagle spoważniali. Dopiero Sylwia zauważyła Marka. Zdenerwowała się trochę.
- Ten frajer tu idzie – oznajmiła
- Kto ? – zapytali chórem chłopacy
- Marek… - wyszeptała Kinia
- Oj, my się Nim zajmiemy. Prawda ? – powiedział szesnastoletni Igor.
- Oj tak – potwierdził piętnastoletni Damian
- Zostawcie go. Szkoda waszych sił. – powiedziała Kinga
- Niczego nie szkoda… Należy mu się. – powiedziała Ania.
Kinia popatrzyła się na otaczających ją znajomych i wzruszyła ramionami. Chłopacy szli w kierunku byłego zdołowanej dziewczyny, lecz Sylwia ich zatrzymała.
- Nie. Niech zobaczy jak cierpi przez Niego. – powiedziała
- No w sumie to racja. – Niechętnie przyznali chłopacy.
W tym momencie eks Kingi zbliżał się do miejsca gdzie przebywali znajomi. Kamil zaczął jakiś temat, a Kinia wyjęła żyletkę z kieszeni. Ania próbowała ja otrzymać, lecz jej się nie udało. Przyjaciółka Sylwii przyłożyła do nadgarstka żyletkę, ostrze wbijając w skórę. Gdy Marek przechodził koło ławki na której Ona siedziała, wykonała szybki ruch drugą ręką, wbijając jeszcze bardziej narzędzie pod skórę. Chłopak zwolnił i popatrzył się na swoją dawną miłość. Przeraził się, że tak siebie niszczy. Chciał coś powiedzieć, lecz nie zdołał wydusić z siebie słowa, ponieważ Kinia, poprawiła ranę jeszcze jednym cięciem. Łzy ukazały się w oczach Marka, lecz mało kto je widział, ponieważ poszedł z parku ile tylko miał sił w nogach. Znajomi Kini byli z niej dumni, że doprowadziła go do takiego stanu, lecz z drugiej strony czuli się dziwnie, gdy krew spływała po dłoni dziewczyny. Przez chwilę trwała cisza, po czym Kinga wytarła krew chusteczką i oznajmiła, że idzie do domu. Sylwia szybko podeszła do swojej przyjaciółki i przypomniała jej o nocowaniu. Obie dziewczyny udały się w stronę osiedla, a reszta dopijała piwo.

piątek, 29 kwietnia 2011

Notka 2

Z tego opowiadania, to chyba kolejne dzieło powstanie xD
Tylko mam nadzieję, że tym razem mi się nie znudzi <lol2>




Kinia obudziła się koło godziny 6.30. Chwilę trwało aż sobie wszystko uświadomiła. Wstała z twardej podłogi i poszła się umyć. Następnie wzięła się za sprzątanie śladów krwi z podłogi. Łatwe to nie było, ale się udało. O godzinie 7 dziewczyna postanowiła włączyć komputer. Wszystko było fajnie, dopóki nie ujrzała tapety na pulpicie. Było to zdjęcie na którym była ona i Marek. Widniał też podpis ” Nierozłączni ” . Kinga popłakała się i szybko osunęła od biurka. Wyszła na balkon. Z ósmego piętra miała ciekawy widok. Stała tam kilka minut. Wróciła do pokoju. Wchodząc szybko w folder ”Kiiniiia” wybrała pierwszy lepszy plik. Trafiła na czarno-biały obrazek przedstawiający wielkie miasto podczas burzy. Spodobał jej się. Ustawiła go sobie jako tło pulpitu, by nie patrzeć na tamte zdjęcia. Po chwili weszła na dysk twardy i usunęła wszystkie foldery związane z Nim. Czuła się lepiej. Po chwili weszła na różne portale społecznościowe. Zobaczyła co u innych. Dodała status na Facebooku’u i zaczęła pisać notki na blogach. Wszystkie ponure i smutne. No ale to chyba oczywiste.
Po zakończeniu ważniejszych czynności na komputerze usiadła na podłodze i zaczęła ogarniać telefon. Usunęła wszystkie wiadomości od Marka i wszystkie pliki z Nim związane. Po skończeniu tego, nie miała co robić. Postanowiła poleżeć i pomyśleć. Niestety jej spokój zakłócił dzwonek do drzwi. Kinga z wielką niechęcią poszła na przedpokój i otworzyła. Okazało się, że to koledzy z osiedla przyszli by zabrać ją z domu i pobawić się na mieście. Dziewczyna odmawiała wielokrotnie, ale jej znajomych nie obchodziła ta odmowa. Nalegali by wyszła z domu. Kinia miała już tego dość i chciała zamknąć drzwi. Lecz jej kolega, Kamil chcąc ja powstrzymać złapał ją za rękę. I w tym momencie stanął jak wryty. Ujrzał krwawe ślady na jej nadgarstkach. Nie wiedział co powiedzieć. Dziewczyna szybko wyrwała się z uścisku i ponownie próbowała zamknąć drzwi, lecz i tym razem się nie udało. W między czasie dołączyła Sylwia, która bez pohamowania weszła do mieszkania zapraszając pozostałe pięć osób. Domowniczce było już to obojętne. Zaprowadziła gości do swojego pokoju i oznajmiła tylko, że w każdym momencie mogą wejść jej rodzice. Sysia nie chciała by opiekunowie Kini widzieli ją w tym stanie. Szybko do nich zadzwoniła i oznajmiła, że zabiera Kingę na dwie noce do siebie. Rodzice nie wyrazili sprzeciwu. Wszyscy pomogli ogarnąć się zdołowanej koleżance i siłą wyprowadzili ją z mieszkania. W ostatnim momencie dziewczyna odwróciła się i wbiegła szybko do mieszkania. Nie zamknęła drzwi za sobą, więc reszta cierpliwie czekała. Kinia wyjęła z szuflady telefon, chusteczki i żyletkę i wyszła, zamykając mieszkanie na klucz. Nikomu nie podobał się ostry przedmiot w jej dłoniach, ale nikt nie chciał denerwować koleżanki z bez komentarza zjechali windą na dół. Wyszli z bloku i chcieli gdzieś iść. Lecz Kinga usiadła na klatce schodowej i nie miała zamiaru się nigdzie ruszać. W tym momencie Kamil zdenerwował się i postanowił, że zaniesie koleżankę na rękach, byleby tylko wróciła do poprzedniego zycia.

Notka 1

Na tym blogu będę pisała swoje, własne opowiadania :)
Niektóre będą opisywać moje życie, inne nie.
Miłego czytania :)





Kinia była normalną czternastolatką. Zawsze była uśmiechnięta, a głowę miała pełną różnych pomysłów. Jednak uśmiech na jej twarzy nie zawsze był szczery. Jak to nastolatka, miewała różne problemy, ale nie chciała innych o tym informować. Od czasu, do czasu jedynie dodawała statusy na Facebook'u . 
Koniec roku nie był dla dziewczyny za miły. Jej druga połówka - Marek oznajmił jej, że ich związek nie ma sensu i muszą się rozstać. Kinga próbowała zmienić decyzję chłopaka, lecz ten twardo stał na swoim. Po chwili Kinia odpuściła i udała się w kierunku dworca. Nie miała w planach podróży. Po prostu poszła tam, bo nikt tam nie chodził. Dworzec był stary i opuszczony. Miała tam spokój. Mogła płakać, krzyczeć i tak nikt by jej nie zwrócił uwagi, bo niby kto?
Kinga siedziała tam pół dnia. Koło 13 trochę się ogarnęła i poszła w kierunku domu. Co chwilę mijała kogoś znajomego. I prawie każdy miał dla niej jakąś propozycję. A to kino, a to dyskoteka, lub impreza w domu. Lecz ona, jak nigdy, odmawiała każdemu i szła coraz szybciej do domu. Po kilku minutach weszła do mieszkania. Zobaczyła jedynie kartkę na lustrze z informacją od rodziców. " Pojechaliśmy do cioci Ani. Wrócimy jutro. Obiad masz w lodówce. Zadzwonimy wieczorem. Rodzice. " I tym sposobem Kinga została sama na dwa dni. 
Dzień zakończenia roku przesiedziała na podłodze w swoim pokoju. Słuchała smutnych piosenek i ciągle płakała. Wieczorem miała już serdecznie dość łez. Zaczęła szukać innego sposobu na ukojenie. Alkoholu w domu nie było a na papierosy nie miała pieniędzy. Po chwili wpadła na pomysł. Nie była do końca przekonana, ale chciała sobie ulżyć. Sięgnęła po żyletkę. Otarła ostatnie łzy i wykonała pierwsze cięcie. Jako iż robiła to pierwszy raz, nic nie poczuła, prócz bólu. Postanowiła to powtórzyć. Wykonała kolejne cięcie w okolicach żył na ręku. Ta rana była już mocniejsza i przyniosła efekt. Dziewczyna uspokoiła się. Nie całkowicie, ale trochę. Postanowiła zrobić jeszcze kilka śladów. Ulżyło jej. Siedziała tak jeszcze kilka minut i patrzyła na krople krwi, które spływały na podłogę. Czuła się dumna z siebie. Po pewnym czasie postanowiła się podnieść i umyć ślady krwi z ręki i z podłogi. Niestety nie zdążyła ponieważ usłyszała pukanie do drzwi. Zdziwiła się, że ktoś czegoś chce. Przecież była już prawie godzina 23. Spojrzała przez wizjer. Zobaczyła swoją najlepsza przyjaciółkę z tabliczką czekolady. Bez zastanowienia wpuściła ją do środka. Gdy tylko Sylwia zobaczyła cięcia Kini od razu zamilkła. Nie wiedziała, że przyjaciółka tak cierpi. Zaczęła o tym rozmowę. Kinga wyjaśniła wszystko przyjaciółce. Sysia ze współczuciem patrzyła na dziewczynę. 
Minęła jakaś godzina odkąd koleżanki zaczęły rozmowę. Sylwia po chwili zapytała się, czy może zrobić coś dla swojej przyjaciółki. Kinia chciała być sama. Tylko tyle potrzebowała. Sysia to zrozumiała i sama odprowadziła się do drzwi. Gdy dziewczyna usłyszała, że jej niespodziewany gość wyszedł wróciła do nie zaczętego sprzątania. Lecz była tak słaba, że zasnęła na podłodze.